Śnieżna Łąka

Jest to łąka o średnicy ok. 20 metrów otoczona górami. Na północy przecina ją strumień.

Spadłam z półki skalnej na wzniesieniu, zjechałam stromym zboczem kilka metrów.
-Ych!
Wyrwało mi się gdy upadłam na trawę pokrytą szronem.

Wstałam i otrzepałam z siebie resztki śniegu. Mruknęłam coś gniewnie.

Podeszłam do drzewa i celnym kopniakiem złamałam jedną gałąź. Była ona niezwykła. Jasnobrązowa, otulona miękkimi resztkami śniegu i szronem, który lśnił odbijając promienie słońca. Przekrzywiłam głowę patrząc na nią.

Chwyciłam ją mocno i skoczyłam w las, zniknęłam.

Pojawiła się na środku łąki. Związała długie włosy w wysoką kitkę, żeby jej nie przeszkadzały. W dłoni już trzymała katanę.

- dobry wojownik potrafi wykorzystać każde miejsce i użyć go tak by wykorzystać najlepsze jego cechy.
Wyjaśnił pojawiając się na jakimś większym kamieniu.

-Nie jesteś tu żeby walczyć i wykorzystywać cechy, tylko po to żeby się podszkolić-stwierdziła sucho.
-A skoro chcę żeby twój organizm się hartował, wybrałam miejsce z optymalnie niską temperaturą. Jeżeli uznasz, że już się przyzwyczaiłeś do niej, udamy się do strumienia. Zimna woda spowalnia ruchy i otępia nieco umysł, a ja chcę żebyśmy ćwiczyli właśnie w wodzie.

Potrząsnął tylko głową czekając na dalsze 'instrukcje'.
- a teraz bez gadania, jaki trening mi zalecisz ?

-Do wody-mruknęła i sama udała się szybkim biegiem w stronę strumienia górskiego. Z zadowoleniem uśmiechnęła się do siebie, gdy tylko poczuła mroźne powietrze. Zatrzymała się nad brzegiem.
-Trening szybkościowy w lodowatej wodzie. Parowanie ciosów i atakowanie.

Wsunął dłonie do tylnych kieszeni swoich spodni i ruszył za dziewczyną zatrzymując się koło wody.
- Dobra. Też mam sobie katanę wziąć ?

-Tak. Masz sobie wziąć-potwierdziła obojętnie i delikatnym acz stanowczym popchnięciem wrzuciła go do wody, po czym sama do niej wskoczyła. Woda sięgała im do pasa.
-W tej chwili przeszkadzać nam będzie zimno, nurt, gęstość i poziom wody, gdyż nie będziesz jej mógł ciąć kataną. Wszystkie cięcia będą wymierzone na głowę i klatkę piersiową. Nie walczymy do tego stopnia żeby się pociąć. Nie mam zamiaru wyjść z pokiereszowaną twarzą bądź uszkodzić ciebie.
Dziewczyna przywykała do wody. Że też dzisiaj wymyślił sobie ten trening...Obowiązek obowiązkiem. Zacisnęła pewnie dłoń na katanie.

- Tak, tak.
Mruknął gdy lądował w wodzie. Wyprostował się i poprawił swoją koszulę. Zmaterializował w dłoni swoją katanę i złapał ją w obie dłonie.

Mimowolnie przewróciła oczami. Z chęcią w ogóle by się do niego nie odzywała.
Jedna dłoń na rękojeści, druga wyciągnięta do przodu na wysokości punktu chudan. No tak. Szybki skok do przodu, płaskie cięcie na wysokości szyi, obrót, szybkie przerzucenie rękojeści do drugiej dłoni, by ta swobodnie wykonała cięcie na kręgosłup. Dziewczyna poruszała się, jakby w ogóle gęstość i nurt wody jej nie przeszkadzały.

Blok. Pierwsze co zrobił Belph to uniósł szybko miecz w pionowej pozycji blokując przy tym pierwszy atak dziewczyny. Nie mając nic do stracenia postanowił wykonać zwykły unik, czyli pochylił się do przodu tak by uniknąć drugiego cięcia. Teraz była jego kolej, obrócił się uginając lekko kolana i podhaczył dziewczynę. Wyprowadził szybkie, acz zdecydowane proste cięcie wprost na klatkę piersiową Arc.

Podhaczyć w wodzie? Kiepski pomysł. Dziewczyna tylko cofnęła się nieco, po czym wciąż stopami twardo stojąc na gruncie odchyliła się w tył. Patrząc na ostrze nad sobą, co trwało ułamek sekundy, odchyliła się na bok robiąc "młynek" tułowiem. Pewne kroki postawiły ją u boku anioła, gdzie natychmiast wykonała ukośne cięcie na wysokości ramienia. Po tym automatycznie przeszła na tyły chłopaka.

A jemu właśnie o to chodziło. Odsunięcie jej na chwilę by móc przemyśleć kolejne ruchy. Kolejna blokada ze strony Belphegora. Ostrza ich mieczy niebezpiecznie zaiskrzyły ,a chłopad odepchnął od siebie Dziewczynę i znów zaatakował wykonując salto. W gruncie rzeczy znów stali twarzą w twarz z tym wyjątkiem ,ze Belph wyprowadził mocne cięcie prowadzące od swojego lewego boku do jej prawego obojczyka.

Drwiący uśmiech. Blok. Mocny i pewny.
-Coś za szybko się ruszasz i za zwinnie skaczesz jak na to, że znajdujesz się w lodowatej wodzie-dziewczyna miała obojętny wyraz twarzy. Teraz tylko ćwiczyli. Pełne skupienie na walce. Ostrze jego katany zjechało po jej ostrzu w dół. Ale tym razem dziewczyna nie dała mu chwili do namysłu. Mało tego, nie użyła katany. Momentalnie stała tuż przy nim by sprawnym, aczkolwiek nie za mocnym uderzeniem trafić w jego krtań. Uderzenie słabe, jednak dech zabiera. Zmarszczyła lekko brwi, gdy zauważyła, że ten blok kosztował ją porządne nadwyrężenie nadgarstka a co za tym idzie nieprzyjemny ból.

- Lata praktyki, nie na darmo byłem jednym z Aniołów naszego królestwa.
Wydyszał gdy tylko mógł znów coś mówić. Takiego ciosu się nie spodziewał. Sam miał parę razy wykorzystać nie tylko swoją broń, którą dzierżył, ale i swoje ciało. Jednak trening miał być zaledwie walką mieczy dlatego też nie wdawał się w niepotrzebne problemy. Kaszlnął jeszcze tylko i znów ją zaatakował tym razem ruszył wprost na nią, chwilę przed uderzeniem w nią schylił się i zaatakował jej lewy bok z drugiej strony. Tak pojawił się tuż za nią mierząc mieczem, skośne cięcie na lewy bok upadłej.

W ostatniej chwili uskoczyła. Jednak ciut za późno. Ostra katana bez problemu zrobiła niewielkie rozcięcie na jej lewym boku, na żebrach.
-Huh...dobrze-stwierdziła tylko z łobuzerskim uśmieszkiem. Długie włosy też się na coś przydawały. Gdy uskakiwała przed atakiem zatoczyły one dość duże koło, by mokre chlasnąć chłopaka po plecach. Wykorzystując ten moment Arc cięła wprost. Ostrze katany dotknęło jego brzucha, gdy upadła zatrzymała je.
-Cięcie za cięcie-schyliła głowę w wyrazie szacunku.

A jednak udało mu się jej dotknąć, a raczej skaleczyć. Nie miał celu pokiereszowania upadłej. Miał być to sparing, przygotowanie oraz ciężki trening ,a nie bezmózgie napier**lanie się. Zadarł głowę do góry spogladając z ukosa na jej ostrze, które zrobiło niewielką rysę na jego brzuchu. Odsunął mieczem ostrze jej katany i odetchnął cicho. - Coś w tym jest.

-Moje gratulacje. Już prawie zapomniałam czemu byłeś na tak wysokim stanowisku-uśmiechnęła się delikatnie. Zdecydowanie trening poprawił jej humor.
-Na dziś dość. Zmęczyłeś mnie-rzekła szczerze. Złapała pewnie katanę, machnęła nią niedbałe reishiki jak nakazywał zwyczaj i wyszła z wody. Spojrzała przelotnie na swój bok. Skóra była czerwona z zimna. Pstryknęła palcami aby szybko się wysuszyć. Nadgarstek dokuczał pulsującym bólem a także i rozcięcie się odzywało.
-Hhm...-uśmiechnęła się do siebie.-Dzięki za dobry trening.

Leniwie, acz zdecydowanie wyszedł z wody. Cały był mokry, za dużo skakał i wyczyniał jakieś niestworzone rzeczy. Zrzucił z siebie koszulę, która była nieprzyjemnie zimna i przejechał palcem po małej ranie.
- Taa, nie ma sprawy. Chociaż to dziwne byś ty dobrze spędzała czas ze mną i ejszcze sama się do tego przyznała.
Mruknął błyskotliwie, gdy jego katana znikała.

Dziewczyna skrzywiła się nieco, nie patrząc na niego.
-Ostatnio...nie powinnam się tak zachowywać-i znów przelotny grymas zamalował się na jej twarzy. Trudno. Przyznanie się do błędu leżało w zakresie jej prywatnego treningu. Po chwili podniosła jednak głowę i uśmiechnęła się lekko.
-Przeziębisz się-rzuciła profilaktycznie.

- Arc, po chol*re się znowu zmieniasz.
Rzucił przeczesując dłonią włosy. Nie lubił gdy to robiła. Wolał jej stary charakter, ten ,który poznał na samym początku i ten ,który nim 'zawładnął'. Dobrze wspominał te czasy pomimo fakty, ze to przez nią jego związek z Haressą się rozpadł.
- Nic, mi nie będzie, lubię zimno.