Brzeg Jeziora

Odsunęła się trochę, gdy ją pocałował.
- Jesteś - powiedziała - Zwykłe "przepraszam" nie sprawi, że będę udawać iż nic się nie stało - uwolniła się z jego ramion i ruszyła wolnym krokiem do przodu.

- Wiem... sam nie wiem co mówię... - wbił wzrok w ziemię
- Żałuję tego... ale nie ma słów, którymi mógłbym tak po prostu zrekompensować tego, czego dałem Tobie doświadczyć - popatrzył za nią
- Zależało mi na twoim szczęściu, chciałem Cię chronić od takich rzeczy - zaśmiał się z własnej głupoty
- Sam Ci to zafundowałem, więc usunę się najlepiej na bok. Może i jestem tchórze, idiotą, głupkiem i kto wie jeszcze czym, ale mimo wszystko miło było Cię poznać - uśmiechnął się, zwracając głowę ku górze. Nie chciał jej zatrzymywać, przy kimś innym będzie jej lepiej. To go tak cieszyło? Nie wiedział.

Odwróciła się na pięcie. Podeszła do niego szybkim krokiem i spoliczkowała go.
- Jak jeszcze raz będziesz gadał takie głupoty to nie ręczę za siebie - powiedziała przytulając się do niego

Spoliczkowany popatrzył na nią, jeżeli chciała potrafiła być niebezpieczna. Przytulił ją przepraszająco
- Zapamiętam sobie, przepraszam - odpowiedział
- Tęskniłem, szukałem Cię, a Ciebie nie było...

>BUAHAHAHAHAHA<

> Szai! ty cichaj xD apropo... czemy skype nie zrobiłeś "guzika"? xD <

<bo mi się nie chciało xP tylko uważaj na Ninję! Bo zrobi Ci jeszcze dzieciaka i będzie Cię nim straszyć!
PS: teraz oficjalnie jesteś zastępczym tatusiem Nyappyego x] <

> Nyap to twój wytwór, a do tego jest demonem <.< A w ogóle, czemu jestem oficjalnie jego tatusiem ~~" // Leń ;d <

>Dziecko zawsze idzie do matki a jeżeli matka ma męża/partnera wtedy ten ma się opiekować bachorem, haha HAHAHAH hahaHAHAHAHAHA <kaszel> <

- Już lepiej nic nie mów - przytknęła mu palec do ust i spojrzała mu w oczy. Nie chciała za chwilę usłyszeć jak to sobie ją zastąpił tamtą upadłą.

> Coś Ci nie wyszedł ten śmiech, a co Ny to nie wiem xd w ogóle, Nina zawsze może zabić Ramzesa czy coś takiego <

Przytaknął głową, wiedząc o co chodzi. Popatrzył w jej oczy, myśląc jak mógł coś takie zrobić. Ciarki go po plecach przeszły, a zaraz po tym okrył ją skrzydłami.

(oj skończcie już, bo się ze mną UFO łączy przez te wasze głupoty! oO)

Uśmiechnęła się lekko i odwróciła do niego plecami opierając się nimi o niego.
- Mógłbyś mnie trenować? - spytała łapiąc jego dłonie w swoje i obejmując się nimi.

(UFO nas obserwuje... oO)

Zastanowił się przez chwilę, myśląc czy coś stoi na drodze jej prośby
- Raczej mógłbym, jeżeli masz taką ochotę to tak - uśmiechnął się nieznacznie, w końcu jak trenował Grację to ją też mógł.

- Powiedzmy sobie szczerze. Potrzebuję treningu. Przecież jestem beznadziejna - mruknęła cicho i ziewnęła - A ty jesteś całkiem niezłym trenerem, jak tak cię obserwowałam - dodała odchylając lekko głowę by móc na niego spojrzeć.

- Każdy zaczynał od zera, nawet ja - pokiwał nieznacznie głową
- Um, jedynie w tym jestem dobry - odparł, a raczej mruknął. Dmuchnął jej w grzywkę.

- Tak, tak książę - wystawiła mu język - Nie czochraj mnie. Wiesz ile czasu zajmuje, żeby tak wyglądały? - powiedziała żartobliwie i zmierzwiła mu włosy.

Tym razem dmuchnął sobie we włosy
- Ja moje też układałem - uśmiechnął się złośliwie
- Nie żebym Ci kazał czy coś, ale pytam. Czy mogłabyś dotrzymać mi towarzystwa podczas snu. W sumie przydałby Ci się odpoczynek po tym wszystkim, no ale twoje zdanie ważniejsze - skłonił głowę w wyrazie szacunku i wytknął język.

Kiedy wytknął język, dotknęła go czubkiem swojego.
- Znowu w domu twoich rodziców?

- Niee.... w dużej, własnej komnacie. No i zapewne czystej... służba to pedanciki - stwierdził, przedtem muskając jej język swoim. Uśmiechnął się lekko
- Więc?

Wepchnęła mu swój język do ust i pocałowała namiętnie.
- Pokaż - powiedziała.

Odwzajemnił pocałunek
- Dobrze - przytaknął jak posłuszny chłopiec i zniknęli.

Pojawiła się przy jeziorze. Z zamyślonym wyrazem twarzy usiadła na brzegu. Zanurzyła powoli swoje stopy w zimnej ale jednak bardzo przyjemnej wodzie. Skierowała przymknięte oczy w stronę słońca, tak by blask ogrzał jej skórę.

*Zaszedł ją od tyłu, twarz była zasłonięta kapturem by mógł bronić się przed słońcem...położył rękę na jej ramieniu...już miał się schylić by ją ukąsić, lecz powstrzymał się i usiadł obok w milczeniu...i z poczuciem winy dlaczego jest taki słaby i nie chce tego zrobić*

*Spojrzał na nią i zaiskrzyły żółte ślepia*

-Witam.

*Lekko ukłonił głowę*

-Wybacz że chciałem cię ugryźć.