Wyprawa Rin

Kiedy tak szła uliczkami zarzuciła na głowę kaptur peleryny z cienkiego materiału. Wolała osłonić w jakiś sposób swoje ubranie, aby go nie ubrudzić, czy też nie stała się obiektem złodziei. Na szczęście płaszcz był przewiewny, nie krępował ruchów, a także nie sprawiał, żeby było jej jeszcze goręcej. Rozejrzała się po uliczce, gdy w tejże chwili rozlała się przed nią śmierdząca woda z resztkami pożywienia i innymi rzeczami o których wolała nie myśleć. Skrzywiła się z obrzydzeniem i obeszła pomyje pod jej stopami.
Nawet nie zauważyła mężczyzny, który wbiegł na upadłą przewracając ją. Już chciała podnieść głowę i coś do niego krzyknąć, gdy nagle zorientowała się, że znajduje się w obcym dla niej miejscu. Wstała i z zaskoczeniem rozejrzała się dookoła siebie dostrzegając wszędzie nienaganną czystość. Zdecydowanie nie była w tej samej uliczce. Widząc przed sobą wysoko rozpościerający się budynek, odeszła od niego kilka kroków w stronę rynku, by dokładniej przyjrzeć się całej budowli.

Krytycznym wzrokiem "podziwiała" tutejszą architekturę. Obrzydliwe... Nawet jak dla niej było tutaj zbyt czysto... aż mdliło. Skrzywiła się lekko i rozejrzała zerkając na tutejszych mieszkańców. No tak... tutaj jej strój raczej wyróżniał ją z tłumu niż maskował. W sumie mogłaby po prostu ściągnąć płaszcz, ale nawet jej własna suknia miała ciemne elementy, co mogłoby przyciągać uwagę.
Podeszła szybko w stronę jednego z budynków. Sklep. Bez dłuższego zastanowienia weszła do środka.

Mimo, że nie lubiła napoju, jakim była kawa, to jednak jej zapach działał na nią pozytywnie, jakoś tak kojąco.
Od razu jednak zaczęła przeglądać ubrania. To, że materiały były jasne nie stanowiło żadnego problemu. Jednak tutejszy krawiec nie miał za grosz talentu, a i Rin nie lubiła ubrań bez tak zwanych dodatków takich jak na przykład wstążki, koronki, cekiny, złote nici itd. Słysząc jakiś szelest i odgłos kroków stąpających cicho po podłodze odwróciła głowę w stronę młodego mężczyzny.
- Szukam stroju, który nie będzie wyróżniał mnie z tłumu, a jednocześnie odzwierciedli mój styl- powiedziała jednym tchem.

- Odrzucić wyróżnianie się? Zostawić odmienne poglądy?- spojrzaqła na mężczyznę jak na wariata. To zdecydowanie nie było miejsce, w których chciałaby się kiedykolwiek znaleźć.
Jednak nie wyraziła swojego zdania na ten temat. Tylko przygryzła dolną wargę i spojrzała na swoją suknię. Jak dla niej był to dobry strój... cóż na terenach, po których się poruszała, wyglądał całkiem zwyczajnie. Jednak po chwili skinęła głową.
- Rozumiem- upadła podeszła do półki, na której znajdowały się suknie. Były takie... białe i proste. Lekko się skrzywiła.
Rozejrzała się po pomieszczeniu i uśmiechnęła szeroko dostrzegając na wystawie parę białych spodni. Materiał wyglądał na skórę z jakiegoś dobrego zwierzęcia. Co prawda spodnie należały do męskiej garderoby i ona o tym wiedziała, jednak w tym miejscu poruszanie się w męskich ciuchach będzie wygodniejsze.

Jeszcze raz spojrzała na spodnie. Jednak po chwili spojrzała na sukienkę i z zawahaniem skinęła głową.
- Dobrze, jednak bym prosiła o odłożenie tych spodni- obdarzyła go serdecznym usmiechem- tam, skąd pochodzę dozwolony jest taki strój no i dużo kobiet lubi ubierać się na męsko.
Wzięła sukienkę od mężczyzny i skierowała się do miejsca, które jej wskazał. Rozebrała się i zaczęła przymierzać owy ciuch.
- A gdybym przebrała się za mężczyznę, czy paradowanie w spodniach stanowiłoby jakiś problem?- spytała swobodnie. Wiedziała, że w tym "białym" mieście ciężko będzie się maskować, ale jakoś by sobie poradziła.
Po chwili wyszła z przebieralni i spojrzała na siebie krytycznym wzrokiem.

Wzruszyła ramionami i jeszcze tylko wróciła do przebieralni po swoją suknię. Złożyła ją, a ta nagle rozpłynęła się w powietrzu. Nie zważając na to, czy magia była tutaj używana czy nie, nie zwróciła nawet uwagi na twarz mężczyzny tylko wyjęła sakiewkę.
- Ile za nią płacę?- spytała wysypując na dłoń kilka monet. Akurat tyle, na ile sama wyceniłaby suknię. Cóż, lecz jeśli trzeba, to w ostateczności zapłaci więcej.
Przyjrzała się talarami lekko je podrzucając, by pobrzdękiwały.
- Co zrobię?- zaśmiała się- nie wiem. Wpadłam tutaj przypadkiem- rzuciła.

Zaciekawiona wpatrywała się w sprzedawcę, który oglądał jej byłe monety tym troskliwym wzrokiem. W sumie nie zauważyła tutaj żadnego elementu bogactw... Proste stroje, skromne budowle. Może mieli tutaj jakieś inne wartości mineralne i inne metale niż te, z których wyrabiano talary? Nie znała się za bardzo na tym, ale z pewnością musieli cenić złoto. O ile je w ogóle posiadali.
Jednak po chwili jej wątpliwości i pytania zostały wyjaśnione, przez słowa sprzedawcy.
- Jak się mogę trafić do tych czarodziei?- spytała z ciekawością. Zdecydowanie musiała szybko się stąd wydostać, bo inaczej straci swoją barwną osobowość. Tak, tego była pewna. Tutaj wszyscy byli sobie na wzajem podporządkowani. Żadnych odrębnych myśli, poglądów, sposobu na życie...

Uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Będę pamiętać i dziękuję- już chciała wychodzić, kiedy coś się jej przypomniało. Zatrzymała się przed samym wejściem i odwróciła z powrotem, przodem do wnętrza pomieszczenia. Z tęsknym wzrokiem spojrzała na owe spodnie, które się tak jej podobały.
- Wezmę je- uśmiech na jej ustach poszerzył się i od razu dodała- nie będę w nich teraz chodzić, ale jak wrócę do swojego świata, to z wielką przyjemnością.

Uśmiechnęła się pod nosem. Dobrze było wiedzieć, że przynajmniej picie tutaj jest takie samo jak wszędzie innej. Rin często trafiała do tawern, karczm i barów, także wiedziała czego spodziewać się w środku... Wiedziała, jak traktowane są kobiety w tego typu pomieszczeniach.
Na samą myśl o tym uśmiechnęła się figlarnie i pchnęła drzwi wchodząc do środka.

Lekko zaciągnęła się, czując ten aromatyczny zapach unoszący się w pomieszczeniu. Można powiedzieć, że w pewnym sensie kochała go. Aż sama miała ochotę napić się trochę likieru.
Jakoś upadła nie zwróciła uwagi na brak kelnerek, a widząc taksujące ją spojrzenia podeszła pewnie do lady, ale nie widząc wolnego miejsca po prostu przy niej stała. Poprosiła karczmarza o likier, licząc na to, że pozwalają tutaj pić kobietom.

- Wiem, dlatego przebywanie w tawernach stanowi ciekawą rozrywkę dla takiej młodej dziewczyny jak ja- odpowiedziała z szerokim usmiechem.
Odebrała swój kieliszek eteru.
- Interesy- mruknęła cicho rozglądając się po pomieszczeniu. Potrzebowała kogoś kto udzieli jej informacji. Niemalże natychmiast jej wzrok padł na dwóch mężczyzn, którzy przyglądali się jej z większą uwagą niż inni.

Zaśmiała się cicho. No tak, ciekawość była główną cechą barmanów. Jak dla niej- negatywną. Lubiła dużo rozmawiać, ale w takiej sytuacji wolała nie wtajemniczać w swoją "przygodę" pierwszej napotkanej osoby. Humor został jeszcze bardziej poprawiony widząc, jakim interesowaniem obdarzają ją ci dwaj mężczyźni.
- Cóż... nie każmy im czekać- na jej ustach pojawił się rozbrajający uśmiech. Razem z kieliszkiem likieru podeszła do stolika z ową parą ludzi i popatrzyła na nich uroczo kładąc jedną dłoń na talii.
- Przepraszam panowie, czy jest tutaj wolne?- spojrzała na pusty fotel obok młodszego bruneta.