Las War'Shewa

- Dla mnie nie brakuje nikogo. - Zastanowił się przez moment, przewijając w pamięci obrazy tych, których już niema. - Ale jak odejdziesz, to chyba zabraknie. - Ugryzł się w język i potrząsnął demonicą jak szmacianą lalką. - Ogarnij się. - Skarcił dziewczę wzrokiem, zarzucił sobie na plecy i zniknął do wieży.

Została nie-dobrowolnie zniknięta.

Wędrowałem po lesie z łapkami w kieszeniach. Uszka miałem postawione, nasłuchując jakichkolwiek dźwięków. Przyglądałem się drzewem i zwierzętom akurat tu przebywającym. Przystanąłem przy sporym kamieniu i usiadłem na nim, obejmując rękami nogi, a brodę opierając na kolanach.

Niewielki lis przebiegł obok chłopaka. Zatrzymał się raptownie i zwrócił czerwone tęczówki w jego stronę. Machnął puszystym ogonkiem najwyraźniej zainteresowany zwierzołakiem. Jednak nie poruszył się. Zastrzygł delikatnie uchem.

Zwróciłem zielone oczy na liska i zacząłem go obserwować. Szczególnie moją uwagę przykuły czerwone oczy zwierzęcia, a za chwilkę ten puszysty ogonek.

Zierzak postąpił parę kroków dość pewnie machając puszystym kitajcem. Usiadło naprzeciw chłopaka i spojrzało na Niego pytająco.

Uniosłem główkę i przekrzywiłem ją lekko, przypatrując się liskowi uważniej.
-Cześć lisku-powiedziałem cicho i wyciągnąłem do zwierzęcia dłoń.

Zwierzę wyciągnęło głowę i dotknęło chłopaka mokrym nosem z cichym mrukiem. Przymknęło na chwilę swoje oczy i trwało w takim zamyśleniu.

Przeniosłem dłoń na główkę zwierzęcia i pogłaskałem liska po niej, drapiąc delikatnie za uszkiem. Wydawał się bardzo sympatycznym żyjątkiem.

Wydawał.. i tu miał rację.
Lis odsunął się od jego dłoni i otrzepał. Otworzył swoje oczy i utkwił w zielonych ślepkach Danny`ego.

Ułożyłem dłoń na kolanie, druga nadal obejmując nogi. Przypatrywałem się lisowi, zastanawiając co go tu sprowadziło...no i oczywiście czemu jest taki śmiały.

Może ma wścieliznę.. x.X
Przekręciła łebek i pisnęła cicho. Jej puszysty ogon stanął w miejscu a lisica przykucnęła poczym wskoczyła mu na kolana i przejechała kitą po podbrudku młodziaka.

Cóż...na chorą w żadnym wypadku nie wyglądała. Zamruczałem zdziwiony i odsunąłem się troszkę.

A może jest wściekłą tylko się kamufluje by go zdezorientować?
Zwierzę przyglądało mu się rozbawione a z jego pyszczka wydał się jakby lisi chichot. Usiadła na jego kolanach przypatrujac mu sie z zaciekawieniem.

Jakie zwierzę może się w takim stanie jak wścieklizna kamuflować...
Zacząłem podejrzewać...z resztą słusznie, że lisica nie jest tylko zwierzęciem. Przyglądałem się jej przez chwilę, nie odzywając się. Po chwili poprawiłem jej futerko na szyi.

Otrzepała się i futro stało tak jak poprzednio. Miała popsuć sobie dobrą zabawę i mu się ujawnić? O nie nie, niech się Danny choć trochę pomęczy.

Wcale się nie męczyłem. Patrzyłem sobie na lisiczkę spokojnie. Troszkę zaczęła m8i ciążyć. Byłem chudy a nogi miałem jak patyki. Zwierzę siedziało na mnie całym ciężarem. Poprawiłem się nieco na kamieniu.

Jeszcze.. się nie męczył. Zwierzę zwinęło się w kłębek na jego kolanach. Nie było AŻ takie ciężkie. Pusztsty ogonek opatuliłą sobie wokół pyszczka wyginając białą końcówkę na różne strony. Jakby wabiła rybkę w sidła. Sapnęła cicho.

Wbiłem wzrok w jej ogonek i po chwili, odruchowo trąciłem go łapką jak mały, chętny do zabawy kotek. Gdy ułożyła się w ten sposób, zrobiło się nawet wygodnie.

Przerwała na chwilę czynność nasłuchując. Zastrzygła uchem i ułożyła wygodniej puszczek znowu poruszając końcówką.

Co chwila trącałem ogonek palcami i nawet lekko się uśmiechnąłem. Oczka mi zabłyszczały, a mój ogonek, przesunąłem się po kamieniu i opadł na ziemię, zsuwając się z niego.

No i proszę. Mały kotecek wpadł w sidła.. ogonka? o.O
Rude zwierzątko westchnęło i 'zaatakowało' ogonem łapki chłopaka.

Oddałem się zabawie z ogonkiem lisiczki i dotykałem go łapka, by zaraz ją zabierać i ponownie go 'atakować'. Zamruczałem cicho niczym małe, zafascynowane dziecko.

Lis znowu 'zachichotał' przymykając ślepia. Nie przestawała bawić się ze zwierzołakiem. To było na swój sposób przyjemne.

Zamrugałem, pacając raz po raz jej ogonek, aż w końcu poniesiony zabawą, złapałem kitkę paluszkami.