Las War'Shewa

Ogon to był jej słaby punkt.
Szarpnęła raz i schowała go pod siebie usadawiając się wygodnie. Potarła swoim pyszczkiem o jego kolano i ziewnęła.

Mruknąłem troszkę rozczarowany końcem zabawy, ale szybko pogładziłem lisiczkę po łebku i przymknąłem oczka.

Zwierzołaczka zamruczała cicho i zastrzygła uszkiem otwierając swoje czerwone ślepka. Wpatrywały się przed siebie. Niechętnie zsunęła sięz jego kolan i usiadła na Ziemii ryjąc łapką o trawę. Coś coś..?
Podpowiedź?

Gdy ta się zsunęła, ja poprawiłem, żeby także się nie zsunąć. Otworzyłem oczka i podciągnąłem jedna nóżkę, obejmując ją rękami. Spojrzałem na zwierzę.

Lis pokręcił głową i zerknął tudzież na zarośla za chłopaczkiem.
Rudzielec prychnął lekko i machnął ogonkiem.

Odkręciłem głowę, by spojrzeć w to miejsce, w które przed chwilą patrzyła lisica. Zmarszczyłem lekko brwi i machnąłem leniwie długim ogonkiem.

Zwierzaczek podniósł się i otrzepał poczym dostojnym krokiem zniknęło w krzakach. Krzaki poruszyły się ' zachęcająco' jakby wabiąc chłopaka.

Zamrugałem zdziwiony i machnąłem ogonkiem jeszcze raz. Tym razem szybciej. Patrzyłem uważniej na te krzaki, raczej wstrzymując się z podejściem tam.

A ona nie miałą zamiaru wyjść. Czekała. Poprostu czekała aż chłopak podejdzie. Nie zrobi mu krzywdy. Przynajmniej nie miała takiego zamiaru.

Ciekawość wzięła górę. Zsunąłem się z kamienia, lądując miękko na nogach i ruszyłem w stronę, gdzie zniknęła mi z pola widzenia lisica.

W chwyli gdy chłopak był blisko jej palcem przylgnął do jego nosa a z krzaków rozległ się cichy chichot. Dopiero po chwili wyłoniła się dłowa Julie przyglądając się zadowolona Danny`emu.

Widząc dziewczynę zrobiłem krok w tył i machnąłem szybko ogonkiem. Pamiętałem ją z balu. Zamrugałem szybko i spuściłem wzrok.

-Kotek.- uśmiechnęła się i usiadła na kamieniu zakładając nogę na nogę. Lisica zastrzygła uchem i machnęła lekko ogonem przechyliła lekko głowę.
-Zawstydziłam?- zapytała cicho i dźwięcznie.

-Raczej zaskoczyłaś-mruknąłem, po chwili wzrok unosząc. Oparłem się plecami o drzewo i westchnąłem cicho, owijając sobie ogonek wokół nogi.

Podniosła się i naparła delikatnie na Niego splatając ich ogony razem. Potarła nosem o jego nos na chwylę przymykając oczy. Oblizała wargi.
-A jak myślisz...- mruknęła mu na ucho.
-Zawstydzic dam radę?- otworzyła czerwone ślepka i uśmiechnęła się kusząco.

Odetchnąłem głęboko patrząc w jej specyficzne oczy. Przez chwilę nie śmiałem się ruszyć, by w końcu lekko ja od siebie odsunąć. Żeby nie było...lisiczka mi się spodobała. Tylko... to nie jej tak na prawdę chciałem.
-Nie wątpię, że dałabyś-mruknałem cichutko i przygryzłem wargę.

Mruknęła cicho przyglądając mu się uważnie.
-Zauważyłam.- Odepchnął jednak ogony.. pozostawały w żelaznym uścicku. Uśmiechnęła się cwanie

Machnąłem ogonkiem, mimo oporu, plecami nadal opierając się o drzewo. Zastanawiałem się nad zachowaniem Julie.

Zachowanie.. jak dla niej było normalne. Oparła się o kamień bawiąc jego ogonkiem. Wiatr unosiłdelikatnie jej włosy, które pod jego wpływem zaczęły wyginać się niczym w tańcu. Zmarszczyła brwi nie spuszczając wzroku z czarnego ogona chłopaka.

Oglądałem włosy dziewczyny, które tańczyły na wietrze. Swoim ogonkiem, owinąłem jej i zamachałem nim lekko.

Dopiero teraz spojrzała na jego twarz jakby bardziej.. uważnie.
-Kocie.- mruknęła nie dokańczając. Nie wiedział w co się pakuje. Zamachała końcówką ogona która wygięła się niczym robak. Z takimi trzeba powoli.

Przeniosłem pytający wzrok na jej twarz. Znowu przypomniał mi się wczorajszy bal. Odwinąłem ogonek z jej i schowałem go za sobą.

Nagle pojawił się przed Dannym, opierał dłonie na jego udach. Twarz miał makabrycznie blisko jego, więc liznął go w dolną wargę. Cmoknął delikatnie. Położył się na ziemi, łokcie tym razem opierając na jego nogach, a w dłoniach schował podbródek.
-Dzień dobry.
Uśmiechnal się sympatycznie. Machal sobie ogonkiem w powietrzu. Ah, i tak duzo to nie pomoże, sami mają ogony.

Mimowolnie się uśmiechnąłem. Czasami miałem wrażenie, że zwierzołak się mną bawi. Raz jest całkowicie obojętny , a raz... sytuacja ulega dużej zmianie. W tej chwili nie myślałem jednak o tym. Chyba byłem dobrą zabawką. Zsunąłem się po drzewie do siadu.
-Witaj, Du.-pogłaskałem małego po główce pieszczotliwe.

Miauknął zadowolony. Oparł ciężar policzka na jednej dłoni, drugą zaczął wodzić po jego brzuchu delikatnie. Przymknął oczka.
-Co tam słychać Julie?
O dziwo spytałem się lisicy.