Brzeg Jeziora

-Nie.
Mruknęła nie otwierając oczu. Była najwidoczniej zła. Na kogo? Na co? Nigdy nie można było się domyślić. Przygryzła dolną wargę i mocniej objęła kolana.

- Co jest nie tak?
Spytałem po prostu, nie widząc sensu, żeby ją jakoś podchodzić
Chcąc nie chcąc musiałem zdjąć bluzę, co znaczyło tyle, że było widać moje uszy. Ogonem zacząłem ruszać delikatnie w powietrzu, nie mogąc znaleźć mu zajęcia.

Pojawił się tuż za Hiroshim, prawą dłonią złapał jego ogonek. Teraz miał zajęcie.
- Bu. - Szepnął mu do ucha.

Wstała szybko widząc demona i zarzuciła na siebie czarną część ubioru. No cóż jeszcze mokrą.
-Mogę o coś spytać?
Skierowała swoje pytanie do Reno spoglądając na ogon zwierzołaka.

-Znamy się?
Spytał od tak, wbijając mu szpony w buta, tak by poczuł zimny i mokry metal między palcami u prawej nogi, jednak cały czas mam je założone na ręce.

- Jeśli musisz. - Oblizał się ignorując wampirzyce. Wpatrywał się w zwierzołaka. Miał go tak blisko siebie. Przejechał delikatnie palcem po jego gładkiej szyjce. Nie zwrócił uwagi na poczynania Hiroshiego. Mógł nie wiedzieć, że sa chwile w których demon kocha ból.

-Znamy sie?
Powtórzyłem pytanie, jakoś niezbyt mi się podobał ten nowy koleżka.
- I mógłbyś puścić?

-A właściwie.
Mruknęła i zawiązując sznurki gorsetu machnęła ręką do zwierzołaka.
-To ja będę już uciekać.
Powiedziała jeszcze gładząc jeszcze strój i zniknęła w głębi nocy.

- A musimy? - Uśmiechnął się podstępnie, zaciskając dłoń na ogonie. Nie miał zamiaru go puszczać. - Twoja kobieta stchórzyła, hym. - Łańcuchy powoli wdarły się pod ubranie Hiroshiego, kneblując i uniemożliwiając mu ucieczkę. - Poddasz się dobrowolnie? Czy będziemy marnować czas na ten zbędny cyrk? - Ziewnął.

Poczułem łańcuchy. Stwierdziłem, że sytuacja jest chyba beznajdziejna. Jednak może nie całkiem. Zmienił się, a jego ogon, jak był w dłoni Reno, tak go teraz nie było. Wzbiłem się pod postacią małej kulki kawałek w powietrze, tak na wysokośc głowy, po czym będąc wolnym znowu zmieniłem sie w siebie. Spadając niedaleko Reno, odskakując od niego. Mając swoje szpony w ręku.
- Chyba cię nie polubie.

// em... idź się pobaw z akumu, czy z innym demonem co?

[Nie możesz wyrwać się z łańcuchów mój drogi. To jest porwanie, nie walka ;p a ja jakby nie było, jestem silniejszy.]
Uśmiechnął się kpiąco.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. - Przymknął oczy, a łańcuchy znów oplotły zwierzołaka. - Eh. - Westchnął zrezygnowany. - Jesteś bez szans, poddasz się czy chcesz ciągnąc tą i tak beznadziejną sytuacje? - Był lekko znudzony całą sytuacją.

// przeszkadza ci to? i tak musi być te pięc postów. minimum. Więc co za różnica czy sie pobawisz przez chwilę w kotka i myszkę co?
- Ja się tak nie bawię.
mruknąłem lekko zrezygnowany

[rilax, podpadłes mi.]
Pociągnął za łańcuch, chcąc mieć bliżej swoją ofiarę.
- Mnie też to nie bardzo odpowiada. W sumie i tak nic za Ciebie nie dostanę. - Z nudów pociągał łańcuchami, robiąc z Hiroshiego marionetkę. I tak nie miał nic lepszego do roboty.

// podpadłem ci?

Latałem jak głupi w tą i we wtą, według woli Reno, który pociągał za sznurki. W końcu jednak udało mi się wbić moje szpony w ziemie, jednak z powodu iż był to piasek nic to ne dalo.

[Ta, swoją niesubordynacją. Ale chyba nie muszę się z niczego tłumaczyć, prawda? ;] ]
Zabawa zaczęła sprawiać mu przyjemność. Bawiłby się tak dłużej, ale lochy wzywały. Nawet tu słyszał ich błagalny ton 'Dajcie gooo'. Także Reno zacisnął mocniej łańcuchy i znikł wraz ze swoją marionetką.

// ja bym jednak poprosił ;D
no i znikł

Przyszedł. Nie wyspał się. Podszedł do brzegu. Po czym dotknął czubkiem buta taflę wody... A właściwie cieniutką warstwę lodu.

Pojawiła się z cichym pyknięciem, od razu dochodząc do wniosku, że jest troche zimno. Uśmiechnęła się drwiąco, na widok znajomej gęby futrzaka.
- Znudziła Cię nasza gościna? - spytała z drwiną.

-Gościna... Lepiej pod szlifujcie zasady Savoir Vivre.
Zaczął padać śnieg i temperatura spadła. Jak zwykle, nieświadomy nawet tego dzieciak. Nie raczył ją obdażyć swoim spojrzeniem.

Przyszła, po drodze tłumiąc ziewnięcie. Cóż, w końcu nawet wampiry winny odpoczywać. Rozejrzała się i zbliżyła do rozmawiających. Dulce już znała, eks-książę, bo niewolnika raczej nie miała zamiaru tytułować inaczej.
Sięgnęła pod płaszcz i dobyła łańcucha. Ot, zarzuciła na obecną tu demonkę. Praca, to praca.

No i pojawił się Saiuś, pogroził paluszkiem i wyciągnął katanę

No i pojawił sie Renuś, pogroził paluszkiem i wyciagnął... em. Ciasteczko.

- "To lochy, a nie hotel" - zacytowała Reno, jakby po raz kolejny ten zwrot miał rozwiać wszelkie wątpliwości odnośnie ich gościny.
- Już nie bądź taki delikatny - mruknęła, ani na chwilę nie spuszczając go z oczu.
Z niewiadomych bliżej przyczyn jego postać niezmiernie ją bawiła.
Zdezorientowana zerknęła na wampirzycę.

- Ja tutaj pracuję - żąchnęła się.
Widząc, że jednak z tym drugim za lekko nie będzie, zabrała swoją zabaweczkę. Pokazała Sai' owi język.

-Porwałbym Cię, lecz z niewiadomych mi przyczyn, chyba bym miał potem kłopoty (Nie bije się swoich dzieci! Nawet jeżeli nie są jeszcze Waszymi dziećmi!!) - Tu jakoś dziwnym trafem spojrzał na Reno