Wodospad "Taichuen"

Uśmiechnął się lekko i spojrzał na dziewczynę zabójczym wzrokiem.
Za co? Za darmo taka zabawa ponoć się nudziłaś
Znów chciał zrobić to samo ale jakoś się powstrzymał i usiadł po turecku na ziemi.
Musze się wysuszyć umiesz rozpalić ognisko czy muszę kombinować z pocieraniem dwóch kijków?
Zapytał i przechylił głowę.

- Czy wyglądam na kogoś żyjącego koczowniczym trybem? Jestem artystką.. artyści nie rozpalają ognia.
Na szczęscie jej złość szybko minęła i teraz upadła patrzyła na niego z rozbawieniem. Ciekawe, czy potrafi rozpalić ogień?

Nadymał usta i popatrzył na dziewczynę trochę zły.
Jesteś okropna!
Po chwili wstał i przyniósł kilka kawałków drewna po czym rzucił je na jedno miejsce. Wyjął miecz i trzepnął piorunem powodując rozpalenie się ogniska. Usiadł przed ogniskiem i się ogrzewał. Spojrzał kątem oka na ciało dziewczyny ale zaraz zabrał wzrok speszony.

Prychnęła.
- Sam sobie poradziłeś z ogniskiem.
Zachichotała widząc jego wzrok i założyła nogę na nogę podpierając się z tyłu rękami.
- Nie byłoby lepiej gdybyś osobno suszył ubrania?

Zerknął na dziewczynę podejrzliwie. I przyjrzał się jej nagiemu ciało z lekkim pożądaniem.
Mam się rozebrać?
Zapytał zabierając wzrok z dziewczyny. Wiedział, że ma przecież można powiedzieć chłopaka i nie ładnie było przyglądać się tak nie na swoją dziewczynę.

Wzruszyła ramionami.
- Jak chcesz. Po prostu sądzę, że wtedy by szybciej wyschły.
Ubrała się szybko, czując, że jej włosy są już suche.

Westchnął cicho i podniósł się jakoś nie chętnie podszedł do rozbierania się przy nowo poznanych więc nie rozebrał się. Przybliżył się do ognia i ogrzewał się.

- Nie to nie.
Uśmiechnęła się lekko i otuliła skrzydłami, aby mniej ciepła tracić. Spojrzała zamyślona na tańczące płomienie ognia. Ziewnęła cicho i przetarła oczy.

Spojrzał na dziewczynę przez płomienie i wydał się zamyślony.
Przepraszam...
Powiedział i opuścił głowę.

- Za co?
Przyglądała mu się z rozbawieniem, patrząc jak próbuje wysuszyć swoje ubrania. Usmiechała się lekko i odgarnęła włosy za ucho.

Pojawił się na nieba i pikował w taflę wody.
Minęło 5 minut nie wypływał z wody, po kolejnych minutach dalej nie wypływał.

Zerknęła kątem oka na coś, co leciało w stronę wody. Uniosła brwi. Ah ten Vall... na szczęście kojarzyła zmianę jego wyglądu z wczoraj, inaczej by go nie poznała. Westchnęła cicho siedząc spokojnie. Woda nie była głęboka, więc nawet jeśli ten dureń chciałby się utopić, nie dałby rady.

Wynurzył się i odpłynął z prądem.

Za moje głupkowate pomysły o skakaniu do lodowatej wody
Powiedział i spojrzał na nieznajomego, który już zniknął.

Chwyciła się za skronie zamykając oczy. Palant... pomyślała o wampirze i skinęła głową do Astesisa.
- Nie ma sprawy, to było... ciekawe przeżycie- zaśmiała się.

Mam nadzieje że się nie przeziębisz
Powiedział i usiadł obok dziewczyny tyłem do ogniska. Aby wysuszyć plecy.

- Też mam taką nadzieję... Chociaż łatwo łapię różne infekcje.
Nagle na plecach upadłej pojawiło sie długie, ciemne futro. Owinęła się nim dokładnie i przyłożyła dłonie do ogniska.

Zmaterializował się Ramzes i przeciągnął ze spokojem. Wyglądał dosyć... normalnie. Tak, to określenie w tym momencie pasowało idealnie. Nieco potargane ubranie tu i tam, poobcierany i pełno drobnych zacięć na ciele. Ciemne plamy po krwi. Wyszczerzył się do Asta i Rin i przysiadł się po przeciwnej stronie ogniska, wystawiając w jego stronę dłonie.
- Witam moje Anioły, działo się coś interesującego pod moją krótką nieobecność?
Zagadnął spoglądając w ognisko nieco rozmarzony, choć lepiej pasowałby słowo zamyślony.

Opuścił głowę i spojrzał w ziemię. Nie wiedział co ma robić jak zachoruje to będzie jego wina... Westchną ponownie i przymknął oczy. Kiedy zjawił się Ramzes jedynie spojrzał badawczo na niego i skinął mu. Jakoś dziwnie nie wiedział co powiedzieć także i jemu.

- Hej.
Pomachała ręką do króla. Cóż, miała nadzieję, że wybaczy jej brak manier w tej sytuacji. Wydawało się jej, że kiedy są w otoczeniu samych upadłych kłaniać się nie musi. Uśmiechnęła się promiennie do Ramza. Dawno go nie widziała.
- A u nas nudno... próbowałam skoku z wodospadu- drugą część zdania dodała ze wzruszeniem ramion.

Właściwie to szukałam Rin, chcąc się czegoś od niej dowiedzieć. Towarzystwo dwóch Upadłych było mi zasadniczo obojętne, a przynajmniej powinno być.
-Witam.-przywitałam się cicho i zasiadłam obok Rin, podkuliwszy nogi pod brodę opatuliłam się skrzydłami. Może będzie okazja do zamienia paru słów na temat Sylfa. Może nie tylko Sylfa.

Popatrzył na przybyłych i poczuł się nie pewnie. Nie lubił jak jest dużo osób i jedynie skulił się i spoglądał na ziemię.

- Taaa
Uśmiechnął się niepewnie, grzejąc się przy ognisku. Po pewnym czasie wstał i pożegnał się. Rozłożył skrzydła i odleciał, wzbijając trochę chłodnego powiewu na obecnych. Odleciał.

Zerknęła na obecnych. Nudno było... Machnęła ręką do Tay'i i ułożyła się wygodnie na ziemi, między upadłą a Astesisem. Ziewnęła cicho, zwinęła się w kłębek i po chwili już odpływała...

I tyle by było z rozmowy. Jeden ucieka na mój widok, drugi się kuli, bo za dużo towarzystwa. Rin z kolei idzie spać, a to z nią pragnęłam porozmawiać. Zrezygnowana wstałam, pożegnałam się cicho i odleciałam.