Bar "Lasmiro no Giruga"

-Abstynencja jest dla staruszków bądź pantoflarzy - Wytknął Mu język lecz ten gest nie miałbyś złośliwy, raczej pouczający lub coś...
-Widzisz, Ona pije a Ty nie? - Pokręcił głową z dezaprobatą, co to był za facet? Przyszedł do baru, dosiadł się do dziewczyny i nawet nie pije
-Jak chcesz pomogę Ci Ją upić, opuszczę troszku cenę towaru - Puścił Mu oczko, oczywiście mówił wszystko nagłos i brzmiało to jak żart lecz chłopak mówił serio

Zakrztusiła się słysząc jak z jego ust pada magiczne słowo zwane "abstynencją".
- No nie wierzę...- wymruczała i przysunęła się do niego zerkając na listę alkoholi- może jednak się skusisz?- szepnęła mu do ucha- dzisiaj mam dzień dobroci, dajmy mu zarobić.
Nie zwracała uwagi na pomysł upicia jej tylko dalej popijała swoje whisky.

- Ehhh no dobra... - Nie wiedział że tak trudno będzie powiedzieć nie. - Skoro już pić to coś mocnego... spirytus raz proszę.
- Dam dam mu zarobić...

Uśmiechnął się baardzo zadowolony i szybkim ruchem sięgnął po dwu litrową butelkę ze spirytusem. Troszku duża no ale co tam, chyba nie padnie po tym prawda? Nie, nie ma szans
-Śpiąca królewno, muszę Ci się kiedyś jakoś odwdzięczyć - Posłał Jej łobuzerskie spojrzenie i charakterystyczne oczko zawadiaki.
No chyba że jest lesbijką to sprawa będzie musiała być raczej materialna...

- Hmm, zapamiętam.
Puściła mu oczko i dokończyła zawartość pierwszej szklanki. Potem z powrotem ją napełniła, założyła nogę na nogę i oparła łokcie o ladę.
- Dzielny chłopiec- poklepała Valla po głowie.

Wlał spirytus do szklanki po wodzie i zaczął pić go podobnie do wody.
- taa dzielny...alkoholika chcecie ze mnie zrobić.

- Nie prwada- wydęła usta- po prostu dajemy zarobić.
Uśmiechnęła się słodko i niewinnie dalej popijając whisky.

Przysunął się do dziewczyny. Zaśmiał się cicho i spytał.
- Na czym my to wczoraj skończyliśmy ? - Popatrzył jej w oczy.

- Na tym, że zemdlałeś i spadłeż z łóżka- mruknęła złośliwie i znowu upiła whisky.

Dopił szklaneczkę.
- Naprawdę ? - Pocałował w szyjkę.
- Myślałem że na tym - zachichotał.

Kuroi powoli weszła do baru, tym razem nie zdjęła płaszcza. Powolnym krokiem wsunęła się za ladę i usiadła na swoim krzesełku. Spojrzała beznamiętnym wzrokiem na obecnych. Oparła łokcie o ladę, a na dłoniach położyła głowę w cichym westchnieniu. Nie była dziś w humorze, nie miała zamiaru się uśmiechać, czy choćby się z kimś przywitać.

- To też- mruknęła.
Jakoś nic nie robiła sobie z gestów Valla. W każdej chwili mogła go zaatakować, a nie stanowił dla niej zagrożenia, więc czemu nie...
Po chwili w zasięgu jej wzroku pojawiła się Kuroi. Uh, wyglądała, jakby była nie w sosie.
- Hej, kochanie- mruknęła z uśmiechem- co jest?

Czarnowłosa podniosła wzrok na wampirzycę i westchnęła trochę głośniej. Nie chciało jej się mówić, tłumaczyć. Wpadła w ten stan bez większego powodu, była przygnębiona praktycznie przez nic. Taki już jest ten dziwny jej świat. Schowała palce w rękawach płaszcza i położyła głowę prosto na ladzie, a ręce spuściła w dół.

Wstała i podeszła do niej.
- Nie dołuj się, bo odstraszysz wszystkich klientów- szepnęła jej na uszko.
Zaczęła ją jedną ręką głaskać, a w drugiej wciąż trzymała szklankę z whisky. Może była pijana? Uh, ale nie chwiała się jakoś w ogóle.

- EeeEEeeE? Nie w humorze ? - Popatrzył na dziewczynę na ladzie. Znów wzrok powędrował na Alex.
- Ci widocznie tez coś nie pasuje... - Walnął se porządnie alko.

Kuroi uśmiechnęła się lekko i podniosła się zabierając Alex szklankę z trunkiem.
-Pijanym nie sprzedajemy, a na pewno nie zapłaciłaś.- Pokazała jej język i wypiła zawartość szklanego naczynia. Założyła ręce na biuście z szerokim szyderczym uśmieszkiem.

Zerknęła na pustą szklankę.
- Miałam mu nawet napiwek dać... ale skoro wypijasz za mnie, to nie zapłacę nic- wzruszyła ramionami i wytknęła jej język.
- I co miałoby mi nie pasować?- spytała Valla.

- Już nic... - mruknął i wyszedł wcześniej płacąc 6 srebrniki.

Schowała srebrniki do kieszeni płaszcza spoglądając na Alex. Przeciągnęła się szybko i uśmiechnęła lekko odpychając krzesełko trochę do tyłu. Wiedziała, że za sobą ma szafę z trunkami, więc się nie odchylała za bardzo.
-Co mi dziś powiesz?- Spytała nie używając rozmowy mentalnej znudziła jej się.

Pomachała do Valla i spojrzała na nią.
- No nie wiem... może na początek, że jakoś dziwnie nie przejmuję się sytuacjami z twoim udziałem. To chyba dobrze dla ciebie- zaśmiała się.

-Na pewno.- Na chwilkę, prawie sekundę na jej twarzy pojawił się dziwny, jakby szyderczy, ale nie do końca uśmieszek. Przeczesała włosy palcami kładąc nogi na ladzie. Skoro to jej bar to może robić, co jej się podoba. Założyła ręce za głowę spoglądając na wampirzycę.

- A ty? Co mi powiesz?
Westchnęła cicho i odebrała szklankę, którą Kuroi wcześniej jej zabrała. Trochę whisky jeszcze było w butelce, więc wylała jej zawartość do naczynia. Wypiła dosyć szybko, ale nawet nie odczuwała żadnych zawrotów głowy.

-No nie wiem.- Zastanowiła się chwilę spuszczając nogi na podłogę.
-Czekam na nową kelnerkę, która powinna się niedługo zjawić, ale nie wiem dokładnie, kiedy.- Usiadła normalnie na krześle przyjrzała się pijącej wampirzycy i westchnęła dosyć głośno.
-Nie wolno ci tak dużo pić, nawet jak nie odczuwasz skutków ubocznych.- Stwierdziła przymykając nieznacznie oczy.

- Dlaczego?- przymknęła jedno oko- z tego co wiem, to upicie mi nie grozi, a poudawać jest zabawnie. Wszystko się przeze mnie przelewa... wątpię, by następywały jakieś skutki uboczne. No i chciałam dać zarobić twojemu barmanowi.
Uśmiechnęła się wesoło i obróciła na krzesełku bardziej w jej stronę.

-Właścicielce.- Sprostowała obierając się bokiem o ladę, była trochę nie wygodna, ale nie przeszkadzała jej.
-Jak często potrzeba ci jest krew?- Spytała z braku jakiegoś ciekawszego teamu. Przejechała palcami i niezbyt widocznych żyłach, w których płynęła gęsta czarna maż, a nie czerwona życiodajna krew.