Pomost Nad Rzeką Umarłych

*Jak zwykle przyszedł w te mroczne miejsce, zdjął kaptur z głowy. By zaczerpnąć więcej powietrza niż zwykle, usiadł na pomoście, przeczesał ręką włosy i spoglądał w dal swymi złotymi ślepiami*

Pojawiam się stojąc tuż na krańcu pomostu
Zamykam oczy czując jak wiatr smaga moimi włosami i suknią na wszystkie strony
Wyczuwam obecność wampira, jednak nie odzywam się pierwsza

Pojawiała się siedząc na poręczy pomostu. Zerknęła nieznacznie na przebywających tutaj. Wiatr bawiąc się, rozkazał tańczyć jej kosmykom włosów, które po chwili i tak wracały na swoje dawne miejsce.

*Spojrzał na dwie elfki, kultura nakazała mu by się odezwał, więc wstał...*

-Witam was drogie panie.

*Nie wiedział czy czuć się jak w niebie że otaczają go piękne kobiety, czy szykować się na ich atak*

Delikatnym ruchem odwracam się w stronę elfki i wampira
-Mea
Rzekłam uśmiechając się kątem ust nieznacznie

*Podszedł do Roxy, nie bliżej niż na 2 Metry*

-Nie boisz się tutaj przebywać sama ? Czai się tutaj wiele groźnych typków. Na przykład ja.

*Oblizał ząbki*

Pojawił się za wampirem z kataną w ręku - A Ty nie boisz się że mogą się tu czaić nawet groźniejsze typy? - Syknął mu na ucho i przyłożył ostrze do szyi - Na przykład ja?

-Bać? Może Cię zdziwię, jednak nie boje się. Nie ma osoby która mogłaby mi towarzyszyć, a więc chodzę sama
Mrużę lekko oczy patrząc ciekawsko na Tyrael'a
-Nie wyglądasz jakoś specjalnie groźnie
Chichocze cicho widząc co robi Sai

-Bo jeszcze nigdy nie ugryzłem nikogo.

*Zaśmiał się i delikatnie palcem odsuwa ostrze*

-Spokojnie, czy ja mówiłem coś o zabijaniu ?

Wbił czarną katanę w ziemię - Taa, jestem aż za piękny, nikt się mnie nie boi - Zażalił się, naprawdę była to najniebezpieczniejsza osoba jaką mogli spotkać w tych okolicach

Spojrzała na wszystkich i przewróciła oczami w geście znudzenia obecną sytuacją. Jednak nic nie zrobiła, nawet jeśli chcieli by się pozabijać ona pewnie by to zignorowała. No chyba, że by chodziło o zranienie Roxy, na to by nie pozwoliła.

*Posłał uśmiech do nich i odsunął się, teraz zmierzył w stronę Elys*

-To kiedy pójdziemy na kolacje razem ?

Spojrzał na Elys i przełożył katanę przez ramię - Wiesz że dalej jestem Ci wierny... Choć trochę przeszkadza mi fakt że jesteś zielona - Skrzywił się lekko bo Elys jako jego największy autorytet stał się tym czym najbardziej gardził...

-Gdzie się podziały te krwiożercze wampiry kąsające kogo popadnie?
Wzdycham teatralnie
Zerkam na Sai'a
-Daj mi sztylet, a postaram się byś wyglądał dużo straszniej
Uśmiecham się szeroko

Zachichotala dość dziwnie, nie był to ani śmiech mówiący o radości ani paniczny śmiech, to było coś całkiem innego.
-Saiuko, skupiasz się na tym co widzisz, nie wiesz co jest w środku. Poza tym ten wygląd mogę zmienić w każdej chwili, jest obojętny.
Zerknęła ponownie na wampira.
-Kolację? Ach, tak. Jesli będą na niej także inne dania niz ja, to może ewentualnie...

*Oblizał ząbki*

-Pomyślimy, pomyślimy...Więc dokąd chcesz zostać zaproszona ?

*Przeczesał włosy ręką i uśmiechnął się*

-Znasz mnie, rasista jakich mało - I tu się wyszczerzył dumny ze swojej osoby, zresztą nic nie mogło przerosnąć dumy i ego tego demona

-Dobranoc moi mili
Uśmiecham się i znikam

-Taa rasista, pewnie gdybym była elfem wypruł byś mi teraz flaki. -Powiedziała beznamiętnym tonem głosu do demona.
-Na pewno nie do twojego mieszkania-stwierdziła spokojnie jakby rozmawiała o pogodzie.

-Możemy iść zawsze do ciebie, zresztą jestem zbyt biedny by mieć mieszkanie. Takie życie.

*Smutny z deczka że tak jest*

-Czas zapracować. -Przymknęła na chwilę oczy, kładąc powoli nogę na nogę.
-Jak znajdziesz sobie pracę, nie tylko na dom będzie cię stać.

-Może mi jeszcze powiesz że na pieniądze lecisz ?...

*Co za ludzie... więc jak nie pieniądze to tytuł, a ten nie ma nic*

-Więc zabierz mnie do siebie i pozwól zapracować.

-Pieniądze nie są mi potrzebne. -Zarzuciła teatralnie włosami do tyłu.
-Nie mam dla ciebie żadnego zajęcia, chociaż możek iedyś skorzystam z twoich usług. Jak będę miałaj akies zlecenie zwrócę się do ciebie.

*Podszedł do niej bliżej*

-A co powiesz jakbym chciał wypić trochę twojej krwi...

*Podstępem złapał ją i zbliżył usta do szyi, ale tylko ją pocałował w nią*

-Za wcześnie na kolacje.

*Zaśmiał się*

Widząc Elys w zagrożeniu, już miał ściąć wampirowi głowę lecz w ostatnim momencie się powstrzymał