Cmentarz "Koniec"

- Aj, aj... - pomasował się po brzuchu i podszedł do niej z nieco niebezpiecznym uśmiechem na twarzy
- No jeżeli tak ładnie prosisz - zaczesał jej włosy za ucho, nie wiedział czemu, ale miał taki odruch. W ogóle włosy kobiet go pociągały Oo Hobby takie miał, ale raczej kto by się do tego przyznawał.
- Mogę Ci załatwić nockę w naszych 5-gwiazdkowych lochach plus jakieś premie - wyszczerzył się rozbawiony

- Podziękuje ale nie. Wolę jednak swój Dworek... Może nie ma 5-ciu gwiazdek ale mi nie są potrzebne... - odwróciłam twarz w bok. Nie uśmiechałam się. - Lecz jeśli tak lubisz lochy, mogę Cię ja zaprosić do naszych... Jeszcze Ciebie tam nie było... - powiedziałam spokojnie.

- Dobrze... a wypróbujemy prycz? - palnął pierwsze co mu do głowy przyszło. Chciał się z nią podroczyć, a widocznie ta nie miała humoru. Dzięki temu mógł się trochę pośmiać, patrzył na jej plecy zamyślony
- Ewentualnie dworek możesz pokazać - stwierdził, dłonią męcząc swoją brodę. Nie rozumiał co takiego złego jest w lochach. Takie piękne, zimne i chłodne ściany oraz kraty. Coś pięknego, a przynajmniej dla niego. W końcu był katem.

- Wypróbować będziesz nawet mógł stół i przyrządy do tortur na sobie... Skoro tak lubisz lochy... - mruknęłam cicho - Dworek natomiast to moja prywatna posesja... I wstęp mają tam tylko wampiry... - uśmiechnęłam się kątem ust i podeszłam do najbliższej ławki. Usiadłam na niej, a laskę zmniejszyłam do rozmiarów spinki do włosów. Zebrawszy te z przodu związałam je w drobny koczek z tyłu głowy, resztę puściłam swobodnie. - Z przyjemnością Cię zaprowadzę jednak do lochów...

-Z przyjemnością urwę Ci głowę-mruknęła jej upadła na ucho. Obejmowała delikatnie Grację za szyję, stojąc za nią. Oczywiście takowych zamiarów nie miała. Ot nudziło jej się to wpadła do nich na rozmówki.

Westchnęłam cicho i odtrąciłam lekko jej dłonie ze swojej szyi.
- Witaj Arcuide... Też z przyjemnością bym Cię zabiła, lecz to jeszcze może poczekać... - mruknęłam cicho. Po ostatniej wizycie w lochach upadłych nabrałam do nich sporego dystansu. Oczywiście na razie także nie miałam zamiaru tego robić. To było by głupotą z mojej strony.

- Jestem po części wampirem - prychnął cicho, co oznaczyło że może iść na jej dworek. Cwana z niebo bestia była i lubił stawiać na swoim, chodź czasami racji nie miał
- Tak, bardzo lubię lochy. Co w tym dziwnego, zawodowo jestem katem - skrzywił się. Dedukcja wampirzycy go powalała, czasami zastanawiał się co on tu robi. Widocznie musiał pomylić adresy i źle się przeniósł.
- Nieważne - machnął dłonią w powietrzu i wyskoczył wysoko w górę, lądując na szycie 5m krzyża. Usiadł na jednym z ramion, próbując zebrać myśli. Wszyscy ostatnio jacyś dziwni, a może on się czegoś na jarał.. Westchnął sobie.
- Och, Arc. Romanse z demonami przełożone - uśmiechnął się niewinnie, przystawiając paluszek do ust. Popatrzył na tą dwójkę, dość nieetyczne rzeczy sobie wyobrażając.

-Może kiedyś będziesz w stanie-rzuciła uprzejmie, jednak z dozą złośliwości, ukrytą w głębi.
A upadła wyraźnie będzie na nią polowała, jeśli powtórzy się jeszcze raz zaproszenie do lochów wampirów. Owszem rozumiała, ale nie tak natarczywie.
-Owszem, przełożone. Szkoda, że Ty jesteś za słaby-rzuciła niewinnie z zadziornym uśmiechem.

- Będę nad tym pracować - odpowiedziałam spokojnie. Upadły zachowywał się dziwnie. Westchnęłam jedynie i poprawiłam włosy. Nie byłam głupia by porywać którekolwiek z nich. Jeszcze woda sodowa mi do głowy nie uderzyła. Hades natomiast podszedł do mnie i ułożył się przy moich stopach. Zamilkłam, przysłuchując się wymianie zdań pomiędzy tą dwójką.

- Wy tylko o zabijaniu... walka sama w sobie to sama przyjemność - wpadł w samozachwyt, wyobrażając sobie jaką krwawą sieczkę z udziałem elity przeciwko niemu. No cóż, czasami na prawdę czuł taką potrzebę.
Jakoś zbytnio się nie przejął słowami Arc. Ostatnimi czasy jakoś nie przepadał za tematem romansów i tym podobnych rzeczy. Próbował wrócić do normalności i zapomnieć o tych brzydkich rzeczach, choćby widok co niektórych partii ciał kobiety.
- Mówi się trudno - wzruszył ramionami bezradnie, patrząc przed siebie na krzyżu - Znajdzie się lepszy na miejsce kiepskiego, życie - odparł, ziewając troszkę znudzony

-Możesz już iść-stwierdziła spokojnie, niedbale kierując słowa do upadłego. Spojrzała z ciekawością na tygrysa. O jej zmora by z chęcią się pobawiła z jakimkolwiek silniejszym zwierzęciem. Niestety upadła jeszcze nie odnalazła Nahela.
-Wyrósł-rzekła tylko swobodnie.

Tygrys podniósł łeb i spojrzał na Arc przenikliwie. Po czym wstał, przeciągnął się i wskoczył na ławkę, by tu ułożyć się, kładąc łeb na moich nogach. Skinęłam jedynie głową do upadłej, uśmiechając się lekko. Nadal jednak milczałam.

Pojawiła się, opadając obok tygrysa i przytulając go. Machnęła do reszty i skinęła Gracji.
- Mój kootek. - rozpłynęła się, drapiąc go za uchem.

Uśmiechnęła się na widok kolejnej wampirzycy. Na szczęście jednak z królem wciąż miała większe szanse, w razie niecnych planów wampirzych panien. Zaśmiała się cicho rozbawiona własnymi myślami. W sumie musiała porozmawiać z królem.

- Witaj Illy - przywitałam dziewczynę z uśmiechem. Poczułam się też znacznie lepiej. Hades mruczał zadowolony z pieszczoty.

Zatarł rączki, siedząc w dalszym ciągu na zimnym, kamiennym krzyżu i wpatrując się gdzieś w ciemność tej nocy. Wreszcie powoli wstał, pierw podnosząc lewą nogę na krzyż, a później prawą. Gdy obie już miał coś stałego pod sobą, wyprostował się powoli i przeciągnął. Z chęcią by teraz stąd zniknął, ale później miałby na sumieniu Arc i jej fundusze. Położył dłonie na twarzy, którą teraz przetarł nieco zmęczony. W sumie potwierdzenie było też w wykańczającym dniu dzisiejszym jak i wczorajszym. Jeszcze ta nieudana próba Sai'a, masakra. Przymrużył obolałe oczy, patrząc teraz gdzieś na nagrobki na cmentarzu. Przypominając sobie kilka rzeczy przy okazji.

- O, "Baba" też tu jest? - spytała zdziwiona. Nie przestawała tulić się do tygrysa, dyskretnie przyglądając się obecnym.
Była wypoczęta i najedzona. Poziom nasycenia czekoladkami też miała uzupełniony, więc była nieco rozleniwiona, ale również zadowolona. Wciąż się uśmiechała, jakby nie spędziła ostatniego czasu na najbardziej nieprzyjaznym terenie w tej części świata, ani nie została w środku nocy zerwana z łóżka w celach wycieczkowych.

Za to dziewczynie cmentarz ewidentnie się znudził. Nie miała rodziny ani bliskich na nim. Spojrzała jeszcze przelotnie na króla i zniknęła, salutując wcześniej obecnym.

Zrobił skwaszoną minę i również zniknął, tutaj miał tylko brata pochowanego.

Machnęłam ręką za upadłymi. Chyba nigdy nie zrozumiem tych istot... Ziewnęłam...
- Na mnie czas... Trochę odpocząć... Dawno nie spałam... - powiedziałam cicho i dość nieskładnie - Dobrej nocy... - wstałam i odeszłam powoli. Hades trochę się ociągając poczłapał za mną.

Z żalem puściła tygrysa i zniknęła.

Pojawił się tu, w tak specyficznym miejscu dla niego

Pojawił się w niespecyficznym dla niego miejscu.
- A o, gdzie lustra?

Rzucił w Reno sztyletem tak że ten mignął Mu przed oczyma
-To chyba za małe na lustro - Uśmiechnął się niewinnie stając na jakimś z krzyży

<klaszcze>