Jezioro w górach

Przekrzywiłem lekko główkę. Sam nie wiedziałem czy mam ochotę na zabawę. Przede wszystkim chciałem o czymś zapomnieć. Zabawa mogła być skuteczna. Wszystko co odciągnęło by mnie w jakiś sposób od bólu serca było cennym. Machnąłem ogonkiem i trąciłem swoja łapką, łapkę kocicy.

Doszłam do wniosku, że on też chce się bawić, a widząc jego smutny pyszczek miałam nadzieję, że jakoś go rozchmurzę. Przejechałam swoim ogonkiem po jego brodzie i odbiegłam kawałek.

Oblizałem pyszczek i podniosłem się na łapkach, zaraz wykonując kilka śmiesznych skoków w stronę kocicy. Zamruczałem i stanąłem na tylnych łapkach, przednimi próbując naskoczyć na nią.

Wykonałam skok i przewróciłam go na plecy. Liznęłam go języczkiem po szyjce

Nie miała ochoty patrzeć nawet na dwójkę kociaków bawiących się ze sobą. Wstała z półki skalnej i zniknęła.

Znikł. W sumie należałoby kogoś znaleźć.

Zamruczałem nieco rozbawiony i pomiziałem ją łapkami po brzuszku, zaraz turlając się z nią i ciągnąc lekko za uszko.

Przyszła nad jezioro i siadła na jednym z kamieni rzucając małymi odłamkami w taflę wody..Była trochę smutna ale starała się wyładować na wodzie..

Miauknęłam. Kiedy zaczął mnie tarmosić za uszko strąciłam jego łapkę.

Nie zauważyłem Upadłej, zaabsorbowany zabawą z kocicą. Przeturlałem się z nią, tak, ze znalazłem się na niej i dotknąłem łapkami jej pyszczka. Liznąłem nosek Lei.

Zamruczałam. Skoro on mógł lizać mój nosek, to ja łapkami zaczęłam dotykać jego wąsiki.

Drygnęła gdy usłyszała mruczenie..
Dopiero teraz zauważyła, że nie była sama..
Spojrzała w stronę głosów..

Odchyliłem łebek i zamruczałem cicho. Łapki zsunęły mi się z kocicy i ległem na boku obok niej. Łapkami zacząłem lekko ja tykać i cały czas cicho mruczałem.

Pojawiła się z powrotem. Siedziała w kuckach nad jeziorem i wpatrywała się w płytką wodę przed jej stopami.

Puf! I oto małe ciałko odziane w kimono pojawiło się w tymże miejscu w asyście ciała większego... anielskiego. Szkarłatne oczy dziewczynki, wielkie, niby spodki poczęły taksować obecnych. Chwil kilka zajęło jej pojęcie, iż znaleźli się w nowym miejscu, a co za tym idzie powinna powiedzieć znajome już sobie słowo.
- Witam.
Opuściło zatem jej szkarłatne usteczka, w których to jeszcze gościł metaliczny smak posoki. Awersja spojrzała na Ramzesa, niepewną, czy wszystko poczyniła tak, jako powinna. Miała nadzieję na jakąkolwiek pochwałę ze strony "kata" - nauczyciela.

Obudziła się z zamyślenia
- Witaj
Odpowiedziała, a potem obdarzyła Rin przyjacielskim uśmiechem na powitanie..

Miał zamiar ją przyzwyczajać do tego kiedy jest chwalona. Wtedy obejdzie się bez zbędnych słów. Pogłaskał ją po głowie pieszczotliwie, żeby wiedziała że wszystko jest w porządku. Odsunął rękę, a sam usiadł pod jakimś nieco zaśnieżonym drzewem. Oparł się plecami i zsunął w dół. Nakrył głowę kapturem i przymknął oczy. Miał zamiar się zdrzemnąć w czasie, gdy ta się nacieszy zewnętrznym światem.

Spojrzała przelotnie na Ramza i zacisnęła usta. Lekko jakby pobladła i odwróciła wzrok. Uśmiechnęła się nikle do Morii i spojrzała na obcą, która pojawiła się razem z królem upadłych.
- Hej.
Miała lekko świszczący głos. Trochę zachrypnięty i nie pasujący do jej elfiej postaci.

Dziewczynka... cóż... sama nie wiedziała co poczynić, kiedy jednak Ramzes łebek jej pogładził poczuła się nagrodzoną. Po raz kolejny już tego dnia uśmiechnęła się szeroko. Po chwili jednak rzeczony uśmiech spełzł z jej twarzyczki. Oto anioł umknął z jej pola widzenia siadając pod drzewem. Mała rozejrzała się szkarłatnymi ślepkami. Nagle dostrzegła żółtawego motyla. Jej dłoń wyciągnęła się ku rzeczonemu. Była jednak na tyle daleko, by go nie tknąć, a blisko na tyle, by go spłoszyć.

Podniosłam się na cztery łapki, machnęłam ogonkiem i dotknęłam Danny'ego na pożegnanie. Szybkim tempem oddaliłam się z tego miejsca pozostawiając swoje ubranie gdzieś na brzegu.

Spojrzałem za Leą. Szkoda, że musiała iść. Uniosłem łebek słysząc znajomy głos...należący do wampirzycy. Spojrzałem na nią zielonymi oczami i zamruczałem tęsknie, wyciągając do niej łapkę.

Zaciekawiło go zachowanie Rin, miał prawo zapytać się o kilka rzeczy. Ostatnim razem nie dane mu to było. Patrzył na nią jakby miał do tego pełne prawo i tak oczywiście było.
- Pewnaś, że życie upadłej będzie Ci pasować? Musisz się wyrzec dotychczasowej drogi, wszystkiego, co było Ci bliskie
Jego uśmiech z każdą chwilą zajmował coraz więcej miejsce na jego twarzy, co nie oznaczało nic dobrego.

Spojrzała na króla.. Jego zachowanie lekko ją irytowało ale dała sobie z tym spokój, zajęła się sprawdzaniem bandaży i rany w brzuchu.. Przelotnie narysowała na piasku motyla którego obserwowała dziewczynka.. Gdy tylko usłyszała słowa Ramzesa na jej twarzy pojawiło się zdziwienie..

Wstała ze swojego miejsca i usiadła obok upadłego. Nie będzie przecież głośno mówić, żeby ją wszyscy słyszeli. Wolała prowadzić bardziej odosobnioną rozmowę. Zwłaszcza z nim. Popatrzyła na Ramza mętnym wzrokiem.
- Wiem to i jestem w pełni świadoma skutków mojego wyboru- mruknęła cicho.

Dziewczęcą uwagę nagle od motyla odlatującego odwróciło coś jej znajomego. Dziewka dostrzegła bowiem kota! Co więcej, kota tego, którego już niegdyś głaskała. Z którym słów kilka zamieniła. Jej drobne stópki poniosły ją ku sylwetce zwierzątka. Spoglądając na niego szkarłatnymi oczyma, Awersja wyciągnęła doń swą dłoń. Kiedy jednak zorientowała się, iż zwierzątko nie zdoła dosięgnąć choćby koniuszków palców jej, gdy ta stała, dziewka klękła.