Komnata Króla

(Na jego wąłsną proźbę... ^^")

Zebrał swoje cztery litery i poszedł. Nie był sobą, przynajmniej nie w pełni. Skoro bogini śmierci ma zawładnąć jego ciałem, potrzebna jest takowej odpowiednia broń... Więc udał się w poszukiwaniu osoby która może mu pomóc.

Pojawiła się w łożu. Walała się z boku na bok usiłując zasnąć. Jakże znów chciała być sobą. Westchnęła kładąc się na plecach.

Denerwujące. I jak tu można się wyspać? Za każdym razem niepokój, który owładną jej umysłem stawał się wiekszy. Może kobiety są poprostu tak słabe? Ale skąd te koszmary, do tej pory ich nie miewała...

>Do tej pory ich nie miewałA bo do tej pory to był ON!<

[csi, poprawione ;p ;*]

[ w ogóle, to chciałam powiedzieć dokładnie to co Sai ;< ]

[a w ogóle to nie wiem o co wam chodzi >_>]

[ umrzesz w nieświadomości :D:D ]

Przylazł do komnaty, zamknął za sobą cicho drzwi. Rozebrał się do bielizny i odruchowo położył się do łóżka. Taki pech że poczuł już się tutaj jak u siebie. Nie zauważył nawet że ktoś jest obok niego. Tylko zamknął oczy. Kuląc się. Plecami do "nieprzyjaciela"

Uśmiechnęła się lekko. Myśl, że nie jest tu teraz sama dodawała jej otuchy. Odwróciła się i przytuliła do Du. Duzo bezpieczniej. Ah, słabe kobiety. Nieważne kto, byle był.

Pojawiła się, siedząc na łóżku demona. Już wiedziała jak tu trafić - w końcu raz już dotarła. Nie było jednak łatwo. Aura Agramaru ją przytłaczała. Postanowiła jednak zobaczyć jeszcze Reno, czy raczej Renolinę. Nawet za najwyższą cenę. W końcu o obiad trzeba się starać.
Skrzywiła się widząc CO on obejmuje. Nie przeszkodziło jej to jednak sięgnąć ręką ku jego twarzy, by odgarnąć z niej niesforne kosmyki. Mógł taki pozostać, nie przeszkadzałoby jej to.

A że nie spała, złapała intruza za nadgarstek. Nękały ją koszmary i nie mogła zasnąć.
- Kim, albo czym, tam jesteś? - Usiadła. Nie wypuszczała jednak dłoni nieproszonego gościa. Drugą ręką odgarnęła włosy, które zakryły jej twarz podczas szybkiego podnoszenia się do pionu. Podparła się od tyłu i rozluźniła uścisk. - Co tu robisz? - Zdziwiła się lekko jej obecnością.

- Igram z losem - odparła spokojnie. Pomimo tak delikatnego gestu, jaki czyniła, a który został jej przerwany - teraz w jej oczach pojawił się chłód. W końcu to demon. A tych ostatnimi czasy nie znosiła.
Nie poruszyła się. Trwała jak posąg w tej samej pozycji.

>zróbcie mi braciszka ;< <

Uśmiechnęła się łagodnie. Chwyciła delikatnie jej dłoń i przyciagnęła ku sobie. Była chłodna i delikatna. Zupełnie jak jej włascicielka. Poznała ją po części, ale nie wiedziała, że jako kobieta będzie reagowała na tę samą istotę zupełnie inaczej.
- Tutaj nic ci nie grozi. - Oj, chyba męska strona opuściła króla. Pogładziła ją drugą dłonią po policzku. A może nie?

[Sai, zapomnij ;< ;*]

Pokornie dała się przyciągnąć i zmrużyła oczy w uciesze, gdy tamta pogładziła ją po policzku.
- Z tym "nic nie grozi", to bym nie przesadzała. - uśmiechnęła się, wcale niewesoło.
Zbliżyła się jeszcze odrobinę, byleby być bliżej tej istoty. Kobiety, mężczyzny - nieważne. Palce wolnej dłoni złożyła na jej ramieniu. Delikatnie, jakby tamta miała się za chwilę rozsypać w nicość.

Zadziwiające. Teraz pociągała ją bardziej niż wcześniej.
- Oj, daj spokój. Tu naprawdę nic ci nie zagraża. - Nie rozumiała skąd biorą się obawy dziewczyny. Nie odrywając dłoni od chłodnego policzka, powiodła palcem wskazującym po jej ciepłych ustach. Jeszcze nigdy nie czuła się tak dziwnie, a zarazem dobrze. Zapomniała o śpiącym Du. Zatopiła się całkowicie w spojrzeniu wampirki.

Spoglądając w zielone tęczówki dziewczyny kompletnie zapomniała o całej złości do owego narodu piekielnego. Podobnie jak o obecności zwierzołaka. Zbliżyła swoją twarz do jej tak, że teraz praktycznie stykały się nosami. Jej dłoń bezwiednie powędrowała po ramieniu i tam osiadła. Czuła jej ciepło. O dziwo, nie myślała już o niej w kategoriach potrawy. Ba, jej krew uważała teraz za tak cenną, iż nie pozwoliłaby na wylanie chociaż jednej jej kropli.
Para wpatrujących się w siebie zielonych oczu, była niezwykłym widokiem.

>DALTONISTKA! TO JEST FIOOLEET! JAK MOGŁAŚ NIE ZAUWAŻYĆ!?!?<

[kretynie, ale Reno miał zielone oczy >_> musze tylko tutaj poprawić, na tym avie ;d]

[ ej, ja chyba lepiej wiem, jakie ma mój kochanek oczy, prawda? xD zaglądam w nie! Sai, czep się od tego i nie podglądaj ;< To nie Zakazana Komnata!]

[to Komnata Tajemnic! ;d]

W przeciwieństwie do towarzyszki, ona nie czuła żadnej nienawiści. Do nikogo, a to było dziwne. Dawniej wybiłaby w pień połowę krainy, ale nie teraz. Może to dzięki tej przemianie? Czuła, że łagodnieje. Nie wróżyło to niczego dobrego.
Jej dłoń spowrotem przyległa do policzka dziewczyny tak delikatnie, jak tylko potrafiła i uniosła ku niej swoją głowę. Przywykła do patrzenia na wszystko z góry. Teraz była trochę niższa od Ill.
- Nie boisz się? – Zrobiło się gorąco, naprawdę gorąco. Miała ją tak blisko siebie i nie wiedziała co ma teraz zrobić.

Istoty wszelakie skłonne są do popełniania błędów.
- A czego? - spytała cicho, zbliżając swoje usta do jej. Byleby tylko skosztować owej słodyczy.
Przytuliła ją do siebie, siebie do niej - nieważne. Właśnie ciepło działało na nią kojąco. Nie była o wiele wyższa. Ba, siedziała nieco wyżej.
Przeklęła się parokrotnie w duchu. Wiedziała, że wciąż będzie poszukiwać w nim owej cząstki, z którą teraz przebywała. Przymknęła oczy.

[ Nie ma obu odgrywających. Akcja ZAWIESZONA do powrotu obu odgrywających. (wyszczególnione dla mających problemy z czytaniem) ]