Drzewo Życia

- Nie? - zrobił smutną minę. - Jaka szkoda - mruknął i zrzucił upadłą z siebie, a że gałąź to nie stół, to zleciała na ziemię. Sam demon zniknął jak poprzednicy. A co będzie siedział z naburmuszoną dziewuchą?

Na szczęście nie obtłukła się amortyzując upadek skrzydłami. Wzruszyła ramionami i odleciała.

Przyszła i siadła na jednym z konarów lekko znudzona. Powrót do dawnego trybu życia był męczący ale cieszyła się że ataki minęły.

Wyszedł zza jednego z drzew. Kroczył w stronę Morii ręce trzymając w kieszeni.
Patrzył pod stopy by nie zahaczyć o byle korzeń. Kołnierz miał wysoko postawiony, który zakrywał szyję.
Doszedłszy wystarczająco blisko, podniósł wzrok i spojrzał głęboko w oczy swej ukochanej.
Na twarz wampira pojawił się delikatny uśmiech, przyklęknął przed nią i rzekł.

-Znudzona malowaniem ?

Uśmiechnęła się szeroko i rzuciła mu się na szyję tak że oboje wylądowali na ziemi.
- Za rzadko cię widuje..
Powiedziała patrząc na niego z troską.

Upadła na niego i tak leżeli sobie wspólnie w ramionach.
On uśmiechał się szeroko i złożył subtelny pocałunek Morii na przywitanie.
Dłonią odgarnął jej włosy za uszko i odpowiedział.

-Ty malujesz, a ja walczę. Dwie różne czynności, a czas zabierają.

Zaśmiała się i poczochrała mu włoski
- Może i dwie różne ale wspólna pasja do wykonywania tego co lubimy.
Wstała i usiadła naprzeciw niego.

Wstał oburzony rozwaloną fryzurą. Zrobił grymas na twarzy i guzdrał się z ułożeniem na nowo fryza.
Siadł wygodnie obok niej, rękę przeciągnął przez jej talię i przytulił do siebie.
Chociaż przez chwilę na chciał czuć jej bliskość, że nadal należy do niej.
On nie był wstanie rozczochrać jej włosków, lecz obsypał ją garstką liści.

Pocałowała go w czółko z przepraszającą miną .
- Pfy.. co to zielony deszcz?
Zapytała pokazując na liście które wyjęła z głowy z szelmowskim uśmieszkiem.

Nie musiała go nawet przepraszać pocałunkiem. Był tolerancyjny dla niej i wiedział, że kobiety lubią rozrywkę. On jest mało rozrywkowym facetem.
Co ona w nim takiego widzi. Złapał za jej rączkę, w której trzymała listka.

-Nie zielony, tylko naturalny.

Uśmiechnął się słodko szczerząc ząbki.

Przymrużyła oczki i wtuliła się w chłopaka.
- No to jak tam twoje doświadczenie wojenne??

Objął ją mocno, nie chciał jej puścić. By znowu odeszła. Widywał ją i tak bardzo rzadko.
Musnął ustami jej głowkę i palcami przeczesał włoski dziewczyny zrzucając pozostałości po listkach.

-Musimy teraz o tym rozmawiać, cieszmy się chwilą.

Drugą dłonią pogładził ją po plecach, przymknął oczka i odetchnął. Mając poczucie, że ona jest tak blisko.

Trzeba było przyznać, że dawno nie czuła się tak bezpiecznie i dobrze przy innych ludziach jak w jego objęciach. Mogła by tak wieczność.
- No dobra może nie, ale zastanawiam się czy przypadkiem cię nie schrupać.
Zaśmiała się wtulając głowę w jego szyję..

Pazurkami podrapał ją po głowie i przyłożył do niej policzek.
Cały czas widniał uśmiech na jego twarzy, a oczka miał przymknięte.

-Jak było mówione, ty zajmujesz się gryzieniem. Skarbie. -Powiedział ciepło.

Jedną ręką złapała go delikatnie za tył głowy, a druga powędrowała na ramię.
Zdecydowanym ruchem przyparła go do drzewa i lekko wgryzła się w szyję.

Az syknął jak to zazwyczaj robią wampiry czując swoją ofiarę.
Wyszczerzył mocno ząbki i przywarł ją mocno do siebie, by za szybko nie skończyła.
Zimną dłoń przyłożył do jej szyi by wzbudzić w niej przyjemny dreszczyk.

-Zostaw coś dla mnie.

Jednym paznokciem nacięła jego skórę przy swoich ustach, pobudzona dreszczem jaki wywołała jego ręka. Delikatnie piła jego krew. Trochę dziwnie się z tym czuła jednocześnie była zafascynowana.

Był, aż zdziwiony, że to zrobiła. Sączyła upadła krew wampira.
Zamruczał przyjemnie, zacisnął mocniej powieki i wczuwał się w ciepło jej skromnego ciała.
Syczał delikatnie i powiedział:

-Ja tak potrafię ząbkami. -Zaśmiał się sweetaśnie.

Oderwała się od jego szyi czując że niedługo może nie być w stanie przestać.
- Przepraszam ale nie mogłam się powstrzymać.
Zawiesiła zawstydzona wzrok.

Uśmiechnął się szeroko z wielkiego wrażenia jakim na nim wywarła.
Złapał ją w talii i wpił się w jej usta, zlizując przy okazji pozostałości po krwi na jego ustach.
Wetknął języczek do jej ust, by wspólnie połączyły się namiętnym tańcu.

Odwzajemniła pocałunek by po chwili podskoczyć
- No nie spóźnię się znowu.. Muszę lecieć warsztaty artystyczne.
Pocałowała go jeszcze raz i uciekła na zajęcia..

Spojrzał za nią, starł krew z szyi.
Spojrzał na listki i wyszukał ten, który trzymała w swoich ślicznych dłoniach.
Podniósł go i odszedł.

Przyszłam i usiadłam pod drzewem. Rozmyślałam o tym co mnie ostatnio spotkało oraz zastanawiając się nad tym co jeszcze mnie czeka.

Przyleciała lądując na najwyższej gałęzi. Tutaj nikt jej nie znajdzie... Chociaż i tak pewnie nikt nie zauważył, by jej nie było. Westchnęła cicho i usiadła na gałęzi luźno spuszczając jedną nogę. Zaczęła cicho nucić i wyciągnęła zza pasa sakiewkę. Rozwiązała ją i wyciągnęła czerwone pióro. Wpatrywała się w nie intensywnie nad czymś myśląc i dalej cicho podśpiewując.

Przyleciał. I widząc Rin wylądował koło niej.
-Cześć skarbie.
Cmoknął ją w policzek i przytulił.