Karczma "Alabastros"

- Huh? O co chodzi? Powiedział smutno.
- Dlaczego jestem mokry? Dalej był ospały.
Wyłapał spojrzenie demona.
- To ty? Spojrzał gniewnym wzrokiem.

- mhm chodź i mnie zbij
zaśmiał się z niego i zaraz uśmiechnął się z nutką ironii w jego stronę

- Nie, to ja - powiedziała najwyraźniej bardzo dumna ze swojego czynu - Wyjesz przez sen.

- Ahhhh wyję...przepraszam. zdziwiona mina :P
- A ty demonie nie zaczynaj...

- Jeszcze jedno słowo
powiedział w jego stronę w totalną pogardą w głosie zupełnie tak jak by nie miał zamiaru się powtarzać ... ten wampir zaczynał działać mu na nerwy a żeby go zdenerwować nie było trzeba dużo wysiłku wystarczył jakiś głupi komentarz

- Tak, wyjesz - wystawiła mu język - Następnym razem to nie będzie woda - ostrzegła i zaczęła obserwować demona. Ot tak, dla zajęcia czymś oczu.

- Hahaha Wręcz typowy demoniczny śmiech.
- Jedno słowo A?! Opowiedział to z pogardą w głosie.
- Nic mi nie możesz zrobić demoniczny pomiocie...

Dev zsunął się z lady i wolnym krokiem zaczął iść w jego stronę, jego dłonie były swobodnie opuszczone i na pierwszy rzut oka wyglądał zupełnie niegroźnie ale ten Wampir kompletnie go nie znał i nie wiedział czego się spodziewać więc popełnił błąd prowokując go

- Jak dzieci - wywróciła oczami. Jedyną osobą, która mogła im coś naprawdę zrobić, była ona. Tylko jakoś jej się ruszać nie chciało, więc obserwowała wydarzenia z miernym zainteresowaniem.

Nawet nie raczył się wstać.
- Nie jesteś godzien tego by zemną walczyć... - znów się zaśmiał.

Nie odpowiedział tylko pochylił się lekko nad nim i z szyderczym uśmiechem i położył mu dłoń na ramieniu
- coś mówiłeś ?
po tym pytaniu z rękawa demona wysunęło się błyskawicznie ostrze które przebiło mu ramię. Dev odsunął się o krok czekając na odpowiedz...kochał takie zabawy bo walką tego nie mógł nazwać

Ominął ostrzę i odepchnął go.
- Ha jesteś za słaby... Cisnął go kulką energii która miała go unieruchomić.

//Widzisz gdzieś gmów :P?

Zainteresowanie wzrosło. Może w końcu wydarzy się coś ciekawego? Ziewnęła dość głośno i przeciągle. Będzie mogła im przeszkodzić w razie czego, ale raczej wątpliwe by jej się chciało.
- Oboje jesteście za słabi by zrobić sobie krzywdę - westchnęła.

( tak jak ominąłeś ostrze to ja dziękuję walczyć z Herosem...nie wiem czy wiesz ale ty tego ostrza nawet nie widziałeś bo mam zamocowane je na przed ramieniu pod bluzką :) więc troszkę realizmu )

Bez problemu "ominął" jego kulkę i machnął na niego dłonią wyraźnie rozbawiony
- tak tak wmawiaj sobie
dodał kręcąc lekko głową ten wampir nie potrafił się bawić...no cóż

- Ja się bawić potrafię - mruknęła i jeden z jej sztyletów przygwoździł demona za koszulę do kanapy. - Podasz? - uśmiechnęła się słodko. - Wypadł mi.

Znów usiadł.
- Jesteś nudny... Westchnął...

//N/c

- Poważnie ? och jak mi przykro ale mogę cię pocieszyć z tego miejsca że za kilka dni nie będę nudny i mam nadzieję że w tedy nie odmówisz mi zabawy
powiedział spokojnie i ponownie się przeciągnął. Zaraz po tym uśmiechnął kiedy tylko Nina zechciała się z nim bawić
- Pewnie
wyciągnął sztylet i rzucił go z dużą siłą w jej stronę

Złapała go w ostatniej chwili, tuż przed jej piękną twarzyczką.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się lekko. Czyżby znalazł się nowy towarzysz zabaw? Zaczęła podrzucać sztylet do góry w ogóle na niego nie patrząc. Patrzyła na demona.

Wytknął jej zaczepnie język spoglądając na dziewczynę. Dev jako obserwator posiadał podzielność uwagi i wystarczyło że patrzył na dziewczynę a jednocześnie widział sztylet który podrzucała

Niewiadomo kiedy, sztylet ponownie poleciał w jego stronę. Tym razem przeleciał mu koło głowy obcinając kilka włosków i wbił się w ścianę za nim, przy okazji zaliczając też spudnicę kelnerki. Upadła wyszczerzyła się tylko do niego niewinnie.

Zdążył odchylić głowę w bok tak że spadł mu z głowy tylko jeden włosek
- masz szczęście że nie dwa
powiedział i zaśmiał się sięgając po sztylet spojrzał na dziewczynę i rzucił sztyletem tak że ten wbił się w coś za nią pomiędzy jej prawą ręką a resztą ciała

Na szczęście rękę upadła podniosła w odpowiednim czasie. Gdyby ją trafił, nawet niechcąco, to napewno na długo by zapamiętał, że tak się nie robi. Wyciągnęła sztylet i go schowała.
- Farciara ze mnie, wiem - zaśmiała się. - Sayo - machnęła i znikła.

Machnął za nią i zaraz sam znikł z tej karczmy

Otrząsł się.
- O co chodzi? Gdzie wszyscy ? Wyszedł.

Pojawiłam się w karczmie przy ladzie. Zamówiłam wino, zakryłam się szczelniej czarnym płaszczem i nasunęłam głęboki kaptur na głowę. Opusciłam wzrok na blat i przestalam zwracać uwagę na otoczenie.