Boisko do gry w polo

[Już lepiej na grzybobranie było ich wysłać xd albo po smerfojagody. Opisywać grę w polo -> zief, zief.]

>Uch ja dalej jestem po stronie zagadek<

Wskoczył na konia od razu dając mu do zrozumienia z kim ma do czynienia i sprzeciw będzie srogo karany. Wyszedł na środek boiska czekając na resztę, chyba był pierwszy skoro nie cackał się z osiodłaniem konia ani z delikatnym wejściem na niego.
Mocno trzymał przędzę a absolutna władza nad ciałem pozwalała na bardzo przydatne manewry aby nie spaść z konia co z resztą nie było takie trudne, uważał też aby nie zranić zbytnio konia bo byłby wtedy bezużyteczny...
Malletem czy czymkolwiek przywalił w piłkę celując dosyć długo aby mieć większą szansę na trafienie, mógł celować długo skoro był pierwszy*(jeżeli był)

(Reno, jeśli komuś się to nudzi to może stąd iść, nie przywiążę go i nie nakażę mu grać)

>jeżeli ktoś myśli że to nudne lecz wciąż chce grać bo obiecane były nagrody niech podniesie łapę *łapa* <

Usadowił się w siodle. Ledwo przyłożył łydki, a koń już chciał się zerwać do galopu. Wampir szybko przystopował temperament ognistej klaczy, której wyraźnie się to nie spodobało, gdyż stanęła dęba. Takie numery to nie z nim, mimo, iż nie znał dokładnych zasad gry w polo, potrafił jeździć konno, więc nic sobie nie robił z zachowania klaczy.
Zauważywszy piłeczkę w grze, pozwolił klaczy wyrwać się do galopu, jednak to on ją kontrolował, a nie na odwrót. Przemknął dokładnie przed swym przeciwnikiem, starając się celnie uderzyć w piłkę.. tak, aby podać komuś z jego drużyny, kto stoi najbliżej bramki.


(zatem play.. play.. ...)

[Ale syf się robi ;o Nie da się zrobić czegoś innego? Taka gra może się ciągnąć wieki, a myślę, że nie każdy ma czas by tyle siedzieć. Jutro szkoła w końcu i ktoś może chcieć się pouczyć, czy cokolwiek.
I co z tą kolejnością? Bo chyba nikt się jej nie trzyma xd
*łapa!*]

(niech każdy napisze tylko jeden post, na tyle masz czas?)

[Nawet na dwa xd]

Uśmiechnęła się lekko zauważając, iż piłeczka Alucarda nie jest zbyt daleko od niej. Szybko wsiadła na klacz i z młotkiem ruszyła w stronę piłki. Trzymała się mocno, aby nie zsunąć się z zwierzęcia. W końcu piłeczka była w zasięgu jej malleta, więc szybko uderzyła w okrągły przedmiot przed tym wymierzając odległość i kierunek, w którym jest bramka. Jeżeli jej się uda, to będzie cud – gra po raz pierwszy.

A że stał sobie spokojnie razem z koniem, to przejął piłkę i po prostu uderzył ją w stronę bramki, licząc, że ktoś z drużyny się nią zajmie. Nie bardzo bawiła go ta gra, a na nagrodach specjalnie mu nie zależało. Ruszył konia do wolnego galopu i skierował się ku bramce, nie będzie przecież tak stał jak kołek.

(3 metry to troche za mało, ale pomińmy, że sam koń ma około 2 xd w ogóle kiepski pomysł na grę, o której tak naprawdę mało osób ma jakiekolwiek pojęcie.. tak, wiem, marudze ;d)

Wsiadłam na konia, a w mojej ręce pojawił się mallet (zakładając, że nie siedzieliśmy na nich wcześniej -.-). Spiełam ogiera, trzymając wodze w jednej ręce i dałam mu silną łyde, wypychając biodrami. Od razu, ze stania, weszłam w galop. Niebezpieczne dla konia posunięcie, jednak polo, to na tyle brutalna gra, iż nie zamierzałam oszczędzac ani siebie, ani jego. Zamachnęłam się na piłeczke, przy której znalazłam się już po chwili, starając się ją wybić do kogoś ze swojej drózyny. Nastepnie wykonałam mnóstwo manewrów, by nie stratować innych graczy. Co za nieodpowiedzialny pomysł, by nowicjusze grali od razu w gre, przy której można zginąć.

Wspiął się pośpieszenie na konia. Nie miał zamiaru iść na pierwszy ogień bo jeszcze zostanie stratowany.
Pogłaskał konia po grzywie, nachylił się nad nim i szepnął.

-Daj z siebie wszystko bucefale.

Kopnął dosyć mocno konia w bok i wyruszył pod "bramkę przeciwników".
Czekał na podanie by strzelić na nie pilnowaną bramkę.
Skupił swoje zwierzęce instynkty by tylko nie ominąć piłki i dobrze uderzyć.

Wspiąłem się na konia i po chwili przygotowania ruszyłem obchodząc się ze zwierzęciem delikatnie, ale stanowczo. Dokładnie zbadałem sytuację i nachyliłem się, by uderzyć w piłkę pod odpowiednim kontem z wyliczona siłą. Starałem się, by ta poleciała w odpowiednie miejsce.

Miałam iść do sali balowej, lecz hałas zwabił mnie tu. Dostałam konia, dziwny kijek i w paru zdaniach wyjaśniono mi zasady. Poprowadziłam konia do płotu, zostawiłam tam kijek i z końskiego grzebietu kibicowałam każdemu. A co się będę wysilać, jeszcze mnie kto stratuje xd

(Taya nie możesz teraz dołączyć do gry, idź już na salę)

//tak jest, chociaż nie gram, a kibicuje ;)

Zmęczył mnie doping dla wszystkich, więc oddałam konia wraz z kijkiem i ruszyłam w stronę sali balowej. Cóż, może kiedyś wrócą? xd

Szybko wsiadl na konia gładząc go lekko. Starał się jechać równo z Dannym. Puścił mu całusa rozpraszając przy tym, i korzystając z sytuacji jak najcelniej uderzył mloteczkiem pilkę zatrzymując ją. natychmiast odwrocił konia i jechał na bramkę przeciwnika. Po czym uderzył mocno kulę starając się ją wbić do bramki przeciwnika.

Dosiadłam otrzymanego konia w mgnieniu oka, jak na potomkinie Indian przystało. Swojego dziedzictwa się nie zapomina. Ponagliłam ogiera do galopu by w miedzy czasie, gdy reszta podawała sobie piłeczkę, umiejscowić się jak najbliżej bramki. Stanęłam w pewnej odległości od Tyraela uśmiechając się nieznacznie. Teraz właśnie, gdy Dulce posłał piłeczkę w moja stronę z łatwością wycelowałam młoteczkiem (a kij z nazwą tego badziewia) i posłałam ją w stronę Sai'a. Sama zaś lekkim stępem objechałam bramkę wzdłuż, gotowa na kolejny atak.

Saiuko jako pierwszy poprowadził piłkę ku bramce. I miałby wielką szansę na trafienie, lecz w ostatniej chwili Alucard przejął ją. Zwinnie starał się podać komuś z drużyny, lecz i tym razem nie poszło to po myśli odbijającego, gdyż Kuroi wzięła sprawę w swoje ręce. Jej jazda na koniu nie była perfekcyjna, w pewnej chwili nieco zsunęła się z siodła grożąc sobie samej upadkiem. Złapała się w ostatniej chwili końskiej grzywy uderzając w piłkę. Jak się można było domyślić, ta minęła bramkę. Kjell chociaż skierował się w jej stronę nie zdążył odbić piłki. Jego koń nieco się zbuntował odbierając mu tą szansę. Akumu skierowała piłkę do kogoś ze swojej drużyny, dzielnie ominęła wszystkich stanowiących potencjalne przeszkody podczas jazdy. Tyrael przeciął drogę piłce, oddając ją Dannemu. Dulce sprytnie rozproszył Dannego i odebrał mu piłkę. Tuż przed samą bramką piłka została skierowana do Saiuko, przez Korę. Nikt nie spodziewał się, że koń Kuroi wybiegnie przed inne, zrzucając praktycznie swoją chwilową właścicielkę. Z reki dziewczyny wypadł młotek i przypadkiem trafił w piłkę, która przeleciała w mgnieniu oka przez bramkę.

Saiuko- dostaje dla Hikaru +50pd
Alucard-+50pd
Kuroi- +60 pd -1 hp
Kjell- 3 wybuchowe kulki
Akumu- +9 hp
Tyrael- +50pd
Danny - +50 pd
Dulce - +100t
Kora -+50 pd


Elys wyszła na środek klaszcząc głosno.
-Brawo, ku mojemu zdziwieniu jesteście dobrymi jeźdźcami. Dziękuję wam za grę i zapraszam na poczęstunek do sali balowej, oraz na rozdanie tajemniczych nagród.-Zerknęła na służbę, mówiąc o tym by zajęli się końmi. Służąca zabrała piłkę i zaczęła odbierać od wszystkich młotki.
Elys ruszyła do sali balowej.

Odstawił konia i podziękował mu dając cukier.
Zabrał tyłek w troki i udał się do sali balowej.

Zszedł z konia i poszedł do sali

Zeskoczył z konia. Uśmiechnął się wesoło i pogłaskał dleikatnie klacz po pysku.
-Dobrze się spisalaś.
Co z tego że mógł mieć po raz pierwszy i ostatni z nią do czynienia, i tak warto pochwalić stworzenie za coś dobrego. Ruszył do sali balowej, za Elys.

Pokierowałam konia do stajni, gdzie zwinnie zeskoczyłam z niego i oddałam go w ręce stajennego, klepiąc w podziękowaniu za dobre sprawowanie. Chwilę później rozpłynęłam się w powietrzu.

Parsknął, widząc swoją nagrodę. Choć już miał pomysł, co z nią zrobi. Uśmiechnął się paskudnie i ruszył za elfką w stronę sali balowej.