Kraina Kayami
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kraina Kayami

Przyłącz się do naszego fantastycznego świata...
 
IndeksSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 Dom Cechu Wojska

Go down 
AutorWiadomość
Elys

Elys


Liczba postów : 1934
Age : 32
Registration date : 10/06/2008

Karta postaci
Srebrniki:

Dom Cechu Wojska Empty
PisanieTemat: Dom Cechu Wojska   Dom Cechu Wojska EmptyPią Lut 27, 2009 5:25 pm

Tutaj każdy członek wojska może trenować swoje zdolności(Punkty doświadczenia przydzieli MG po ocenie postu).
Powrót do góry Go down
https://rasyfantasy.forumpolish.com
Gość
Gość




Dom Cechu Wojska Empty
PisanieTemat: Re: Dom Cechu Wojska   Dom Cechu Wojska EmptySro Mar 18, 2009 5:56 pm

-Pułkownik chce się ze mną widzieć –oznajmiła dumnie. Słuchacz elfki, którym był jeden ze znajomych jej żołnierzy zmierzył dziewczynę żałosnym spojrzeniem.
-W swoim czasie idzie do niego każdy- mruknął. Akceptował Okichi jedynie, dlatego, że była jedyną osobą w koszarach o możliwie zdrowych zmysłach. Pewnie, dlatego, że była tu kompletnie nowa.
-Jeśli tak bardzo zależy ci na tym spotkaniu, radziłbym się nie spóźnić –dodał i spojrzała nią. Ta drobna, nieco ślamazarna czasem, ale sympatyczna dziewczyna chyba nie wiedziała, w co się pakuje. On jako dobry kolega z wojska grzecznie jej tłumaczył, że posada żołnierza nie jest dla kobiet. Niestety to stanowiło dla niej tylko motywację.
Okichi biegła korytarzem. Pokonywała drogę w dobrym, szybkim czasie. Bardzo jej zależało na tym, aby pierwszy trening był na poziomie. W końcu od niego zależało jak będą na nią patrzeć inni, a już na pewno pułkownik, a co za tym idzie, sam generał. Nie mógł przecież nie słyszeć o kobiecie pakującej się do wojska.
Biegnąc tak, i posuwając się do przodu ku swemu celowi wreszcie znalazła się wreszcie tam, gdzie chciała. Dotarła do wielkiej polany gdzie czekał na nią sam pułkownik i najprawdopodobniej zwykły rycerz. Zatrzymała się na początku polany. Podczas biegu kosmyk włosów opadł jej na twarz. Teraz próbując uspokoić rozszalałe serce zaciągnęła owe włosy za ucho. Już miała iść w kierunku pułkownika, kiedy jednak ten pierwszy skinął głową, że dziewczyna może podejść.
-Ach, więc to ty –mruknął pułkownik, gdy Okichi już do niego podeszła. Słysząc, że ten do niej cokolwiek mówi pochyliła się lekko z szacunkiem.
-Dobra, dobra. Skończmy to jak najprędzej. Przyprowadziłem tu rycerza. Będziecie razem walczyć. Jeśli pokażesz mi jakiekolwiek zdolności posługiwania się mieczem, pozwolę ci zostać. Nie myśl, bowiem, że jak na chwilę obecną wszystko jest pewne, łącznie z twoim pobytem tutaj. Kobieta w szeregach wojska nie jest zaszczytem –mruknął. Dotychczas skupiał się tylko na oczach dziewczyny, jednak dopiero teraz dostrzegł kieckę elfki i zmierzył ubranie sceptycznym wzrokiem. Nie chciał jej wracać w celu przebrania, więc pozwolił jej zostać. Był pewny, że potknie się przy pierwszym ataku. I dobrze –pomyślał. Nie chciał jej tu widzieć. Miejsce kobiet jest w domu –tak właśnie myślał.

Rycerz spojrzał na nią i mruknął coś pod nosem. Rzucił w jej kierunku miecz. Zwykły, nawet nieco wyszczerbiony. Broń przeciwnika była jednak zadbana i nieźle się trzymała. Że jak? Miała walczyć z rycerzem, który miał więcej doświadczenia, a ponad to, miała posługiwać się takim żelastwem? Jak zwykle to była dla niej motywacja. Być może nie uda jej się powalić tego mężczyzny, ale postara się jak tylko umie.
Pułkownik oddalił się nieco, mimo to nadal miał na wszystko oko.
Okichi w dłoniach trzymała miecz. Nieporadnie nieco. Z początku chwiał jej się na wszystkie strony, ale po chwili złapała go pewniej, przez co sztywniej. Stanęła w luźnym rozkroku. Prawą nogę wysunęła nieco do przodu, dzięki czemu ustawiła się pod kątem.
Rycerz nie czekał dłużej. Po prostu bez słowa zaatakował. Elfka w ostatnim momencie położyła drugą dłoń na rękojeści, dzięki czemu łatwiej jej było utrzymać broń. Nie czekała również ani ułamka sekundy dłużej tylko zamachnęła się i zatrzymała atak rycerza, który tym faktem był równie zdziwiony jak ona sama. Rycerz nie pozwolił sobie na zaskoczenie, poza tym, miał przecież więcej siły niż Okichi. Przyłożył się i przepchnął jej miecz, przez co dziewczyna się zachwiała. Okichi mimo zachwiania, nie przewróciła się, lecz wręcz natychmiast wróciła do poprzedniej postawy
Mężczyzna zamachnął się po raz drugi. Tym razem ostrze miecza z niebywałą szybkością zmierzało ku –jak oceniał- jej kolanom. Przeliczył się. Jej rozkloszowana suknia sięgająca samej ziemi skutecznie utrudniała mu pracę. Jego miecz jedynie zrobił niewielką dziurę w jej kreacji. Rycerz zaklął pod nosem.
Dziewczyna nie zauważyła dziury w sukni. Starała się skupić na celu. Zamachnęła się celując w… właściwie to nie wiedziała dokładniej, w co celuje. Jej skupienie, na braku celu chwilowo stało się krytycznym błędem. Rycerz widząc jej błądzące oczy popchnął ją ręką, przez co dziewczyna runęła na ziemię. Następny, jak można nazwać, krytyczny błąd popełnił rycerz. Widząc leżącą Okichi wzruszył jedynie ramionami i odwrócił się, by odejść. Ten fakt natomiast wykorzystała Elfka. Zanim mężczyzna odszedł, a właściwie tuż po tym, jak się odwrócił, Okichi wyciągnęła prawą nogę w jego kierunku i zamachnęła się ‘kosząc’ rycerza w sposób przez niego nieprzewidywalny. Reakcja rycerza upewniła ją tylko, że ten również padnie. I tak się stało. Teraz oboje leżeli na ziemi.
Okichi widząc, że rycerz się podnosi poddała się chwilowym emocjom i rzuciła się na niego. Nie chciała, by wstawał. Miał leżeć. Razem z nią. Chciała, by pułkownik dobrze zanotował ten obraz. Ona go nie pokonała. Można to było nazwać remisem. Obydwoje leżeli na ziemi i był to fakt, przyprawiający elfkę o zadowolenie, nie dlatego, że rycerz był mężczyzną a ona właśnie na nim siedziała, ale dlatego, że się nie dała pokonać.
-Złaź ze mnie! –Wrzasnął jak poparzony i zepchnął dziewczynę z siebie, po czym natychmiast pozbierał się i wstał. Okichi również wstała i otrzepała swoją suknię.
Pułkownik z ukrytym niezadowoleniem powoli ruszył ku nim. Do licha! Teraz będzie musiał ją przyjąć na dobre. Jeśli ją wywali, ta ślamazara pewnie komuś naskarży, a wówczas on, jako pułkownik okryje się hańbą. Jedyna myśl, która go pocieszała właśnie wzrosła w siłę. Jeśli ta dziewczyna przegrała to przegra również w innych starciach. Oczywiście, jej ruch nogą, który powalił rycerza był sprytny, ale w kulturalnym pojedynku niedopuszczalny. Właśnie sobie cos uświadomił i zaklął pod nosem któryś już raz tego dnia. Rycerz też dopuścił się czegoś niedopuszczalnego. Popchnął ją.
Pułkownik westchnął. Z rycerzem policzy się osobno, teraz jednak musiał przekazać elfie wiadomość.
-I jak? –Spytała. Na jej twarzy malowała się dziwna powaga. Dziewczyna wyglądała już całkiem przyzwoicie. Nie miała na sukni śladów ziemi i zrobiła coś z tą dziurą, że nie było jej aż tak bardzo widać.
-Oczekiwałem czegoś lepszego –skłamał. Odprawił rycerza ruchem ręki pozwalając mu odejść
-Jestem tylko nowicjuszką –odparła i natychmiast przygryzła wargę widząc wzrok pułkownika.
-Chociaż ten jeden raz, masz rację –mruknął.
-A teraz wracaj do koszar, jutro zaczynają się regularne treningi żołnierzy i nowicjuszy –dodał i odwrócił się, by odejść, jednak zamarł w pół kroku. Elfka wydała taki okrzyk radości, który dodał jej energii na cały dzień. Nie zważając już na nic po prostu pobiegła powiedzieć o tym swojemu koledze.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Dom Cechu Wojska Empty
PisanieTemat: Re: Dom Cechu Wojska   Dom Cechu Wojska EmptySro Mar 18, 2009 8:10 pm

'Akceptował Okichi jedynie, dlatego, że była jedyną osobą w koszarach o możliwie zdrowych zmysłach. Pewnie, dlatego, że była tu kompletnie nowa.' Dlatego, że była, dlatego, że była xd Nie no dobra.

+ 120pd
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Dom Cechu Wojska Empty
PisanieTemat: Re: Dom Cechu Wojska   Dom Cechu Wojska EmptyPon Kwi 13, 2009 12:47 am

Ale dramatyzujesz D:
Post napisałeś w tak agresywnym tonie, że nie wykręcaj się teraz. Nie pokazuję, że jestem kimś, bo też jestem graczem, a że mam taki stosunek do ludzi, to trudno, mi on nie przeszkadza ;d
Zatwierdzenie to można w karcie zapisu dać, tutaj się ocenia cudzą pracę i nagradza. Nie myl pojęć.
I co, to, że błędy ci wytknąłem też jest subiektywne z mojej strony? Bo te błędy były, nawet patrząc obiektywnie. No i sory, ale myślę, że chyba większość miałaby jakieś ale co do przyrównania miecza do gówna i brania go w rękę, czy jak tam było ;d
Sprawdzanie postu jest moją robotą, nie musisz mnie o to prosić, bo każdy MG ma taki przydział i może to zrobić.

Boże, że dałem się w taką głupią dyskusję wciągnąć. Jeśli jeszcze masz jakieś żale, to kieruj je na pw.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Dom Cechu Wojska Empty
PisanieTemat: Re: Dom Cechu Wojska   Dom Cechu Wojska EmptyWto Kwi 14, 2009 5:19 pm

* * * * * * * * * * * * *



(…) trzymał lewą ręką, szyję przeciwnika, dusił go i miażdżył krtań uniemożliwiając mu krzyki, które mogłyby sprowadzić pomoc dla niego. Oddech ofiary słabł z każdą sekundą, tak samo życie uchodziło z ciała. Oczy upadłego były skupione przez całe zajście tylko w jednym miejscu, na oczach umierającego już osobnika. Kiedy oczy obcego zamknęły się same od ciężaru powiek sam także zamknął oczy i puścił martwe ciało, które runęło bezwładnie na ziemię uderzając przy okazji o kamienne podłoże. Uniósł wolno powieki i ostatni raz spojrzał na martwego przeciwnika. Wyglądał jakby żałował tego co zrobił, że pozwolił sobie, zabić kogoś innego. Od wielu dni, czuł się nieswojo kiedy dostawał w zleceniach jedynie zabójstwa i pobicia. Można był powiedzieć, że zajmował się tylko brudną robotą. W sumie co innego miał robić, skoro te zadania wychodziły mu najlepiej. Po wykonanym zadaniu miał jeszcze złożyć meldunek zleceniodawcy, w tym wypadku pewnemu bogaczowi, który obawiał się kilku przestępców. Rozejrzał się jeszcze ostatni raz po polu bitwy, po czym odwrócił się w drugą stronę i odszedł z rękoma w kieszeni, zostawiając za sobą kilka zmasakrowanych ciał.

* * * * * * * * * * * * *



Zapukał do drzwi i cierpliwie oczekiwał na ich otwarcie. Wiedział, że w domu ktoś jest i czeka na jego meldunek z zadania. Kiedy zamek w drzwiach się przekręcił upadły zrobił mały krok w tył. Drzwi uchyliła pewna dziewczyna, która na widok gościa otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła gestem głowy do środka. W środku było ładnie urządzone, w końcu to dom jakiegoś bogacza. Wchodząc do środka jak zwykle rozejrzał się starannie udając, że podziwia wystrój wnętrza. Nie znał się na tym i jakoś nie przychodziło mu nigdy do głowy aby zapoznać się z tematem. Drzwi za nim zamknęła nieznajoma dziewczyna. Była to Elfka, która po chwili wyjęła sakiewkę z talarami z zadanie. Dziwne wydało się dla upadłego, że nie pytała o sprawozdanie z misji. Zresztą było mu to też na rękę. Po otrzymaniu zapłaty przeliczył na szybkiego zawartość sakiewki i z małym uśmiechem na ustach zmierzał do wyjścia. Otworzył drzwi i przeszedł próg domu.
Zaczekaj, to jeszcze nie koniec twojego zadania. – Kobiecy głos rozległ się za plecami upadłego. Należał on do elfki, od której otrzymał zapłatę za zadanie. Zatrzymał się po chwili i spojrzał przez ramię w jej stronę z wyraźnie pytającym wzrokiem.
Masz mnie eskortować, w góry… O tam – Powiedziała tłumacząc kolejne zadanie, przy czym wyszła za nim i wskazała palem na miejsce gdzie mieli teraz iść. Widok z tego miejsca był doby i dzięki temu upadły mógł oszacować czas dotarcia na miejsce.
Nic nie wiem o kolejnym zadaniu więc jaką mam gwarancję, że to nie jest podpucha? –Zapytał elfkę i zrobił jej przejście aby mogła swobodnie się poruszać. Jej spojrzenie jakie pojawiło się po jego wypowiedzi było dość swobodne ale niejasne.
To już wiesz, a gwarancji nie masz żadnej, wiedz tylko, że jak nie wypełnisz zadania mój brat zleci zabicie ciebie komuś z podobnymi atrybutami, aniołku. – Słowa jakie wypowiedziała zdenerwowały upadłego co było widać po jego zniesmaczonej minie jaka pojawiła się na twarzy. Widział dwa wyjścia z zaistniałej sytuacji, albo podprowadzić dziewczynę i mieć spokój albo odejść i w przyszłości spotkać się ze swoim katem. Westchnął spoglądając na elfkę i jej dumną minę.
Ciekawe od kogo się dowie… – Tym razem w swojej wypowiedzi bardziej stwierdził, niż zapytał. W jego oczach pokazywała się powoli mała groza, która rosła przez wpatrywanie się w nieznajomą. Wycofała się w tył i wystawiła rękę w stronę upadłego. Wiedziała co ma na myśli i widocznie postanowiła nie dać się zabić. W jej dłoni zaczęły gromadzić się świecące malutkie drobinki, które formowały średniej wielkości kulę wymierzoną w przeciwnika. Astesis zmarszczył brwi i widząc zagrożenie ze strony nowego wroga postanowił nie czekać a działać. Szybko zrobił krok w stronę elfki aby mieć ją w swoim zasięgu. Po chwili gdy kula była już gotowa do wystrzału upadły złapał ją za nadgarstek i uniósł rękę w górę. Czyn ten spowodował, że kula została posłana w niebo i zniknęła po chwili miedzy chmurami. Mina na jego twarzy zmieniła się na pewniejszą i pchnęła go do dalszych działań jakimi były ataki na wroga. Elkfa początkowo obrywała ale gdy zdobyła się na moment odwagi ponownie zaatakowała swoją kulą. Pocisk przeleciał już jednak obok twarzy upadłego, sprawiając, że jego twarz lekko się zaczerwieniła. Kula była gorąca i nic dziwnego, że jego policzek został lekko spieczony. Kiedy chciał już zaatakować i odwdzięczyć się jej za mała ranę poczuł wstrząs jaki dopadł całą okolicę. Elfka odczuła to samo, a na jej twarzy pojawiła się mała obawa. Widać było to nie jej sprawka a kogoś innego. Chwilę później kiedy wstrząsu ustały wrogowie patrzyli sobie w oczy i oczekiwali na jakikolwiek ruch. Oczekiwanie przerwał okrzyk armii, który pojawił się zza wzgórza. Nie czekając długo oboje podbiegli na skraj aby zobaczyć co to jest. Stali do siebie kilka metrów i bacznie obserwowali. Nagle kiedy wyjrzeli zza wzniesienie ujrzeli wielką armię licząca kilka tysięcy stworów. Ni były to demony chodź na pewno pochodziły one z piekła. Na ich przedzie stał ogromny stwór ze skrzydłami, mierzący około pięciu metrów. W łapie trzymał miecz większy od nie jednego członka armii. Miecz był szeroki pokryty niesamowicie dużą warstwą zaschniętej oraz świeżej krwi, która jeszcze kapała na zieloną trawę. Okrzyki ze strony armii były płynne i rytmiczne, wszyscy krzyczeli a raczej ryczeli jednocześnie co brzmiało jak pieśń wojenna. Po chwili zabrzmiały także rogi i bębny. Wszystko komponowało się niesamowicie ale zaczynało robić się niebezpiecznie. Dwójkę na wzgórzu zastanawiało skąd wzięła się armia. Jak się okazało zastanawiało to tylko Astesis’a który był jak zwykle niedoinformowany w niczym. Elfka pisnęła i nagle rzuciła się do ucieczki. Na jej policzkach pojawiły się łzy i widać było, że nie żartuje. Upadły spojrzał za nią a kiedy sprawdził ponownie na armie zobaczył, że już rozpoczęli swój rajd. Chwilę później zza armii pojawiły się tez smoki a na nich jeźdźcy, którzy z niesamowitą precyzją prowadzili do boju swoje bestie. Stojąc sam na wzgórzu nie mógł nic zrobić przeciw takiej armii, postanowił dowiedzieć się czegoś od elfki i po chwili zbiegł za nią i rozłożył swoje czerwone skrzydła. Lot był krótki chodź pogoń za nią była trudna. Kiedy pochwycił ją w locie wzbił się wyżej i krzyknął do niej patrząc przed siebie.
Kim oni są?! Czego chcą?! I kto może nam pomóc?!
Zadał pytania do elfki i kierował się z nią w wyznaczone przez nią wcześniej miejsce. Lecieli szybko i dość wysoko.
To armia ciemności przywołana przez demona, który chce podbić wszelkie ziemię i zabić istoty, które mu się sprzeciwią. Mój brat potrafi pokonać tą armię ale trzeba mu o niej powiedzieć i to miało być moje zadanie a ty miałeś mnie eskortować! – krzyknęła z płaczem i nagle oboje usłyszeli ryk smoka za sobą. Smok był dużo szybszy i był w stanie dogonić dójkę uciekających.
Odwróć się! – Krzyknęła po chwili i tym samym wyrwała upadłego z przerażenia. Kiedy zrobił co kazała posłała kilka kul w smoka, które niestety jedynie się od niego odbiły. Astesis zaczął się obawiać, że mogą nie wyjść z tego cało. Smok nie był jednak tak słaby jak Elfka i po chwili posłał w nich potężna kulę ognia. Upadły runął wraz z dziewczyną na ziemię. Łamiąc przy tym skrzydło. Kiedy wstał przednim nie było smoka a ten wielki demon. Był ogromny i niesamowicie paskudny. Rozpiętość jego skrzydeł sięgała blisko dwudziestu metrów. Żeby wystające z gęby były wielkie i niektóre z nich były dłuższe niż cała ręka Asyesis’a. Upadły stanął ponownie sparaliżowany tym widokiem. Tym razem także to Elfka wybiła go z transu strachu i obawy. Wykonała jakieś dziwne ruchy a w jej dłoniach pojawiły się dwa miecze. Jedne rzuciła do Astesisa a drugi sama chwyciła z całych sił.
Idź powiedz mojemu bratu co się dzieje! Szybko! – Krzyknęła i wymierzyła ostrzem w demona. On sam zaśmiał się jedynie i wbił swój wielgachny miecz w ziemię. Z jego boków wyrosły dodatkowe ręce i w sumie miał już cztery. Miał tez ogon zakończony czymś na rodzaj dzidy oraz umięśnione nogi które kończył się kopytami a nie stopami. Na głowie trzy wielkie rogi, które lśniły się w słońcu od krwi. Ubrany był jedynie w szatę zasłaniającą wszystko od bioder do kolan. Upadły złapał miecz w locie ale nie ruszył do ucieczki.
Nigdzie nie idę, nie zostawię cię samej, zresztą jestem ranny daleko nie ucieknę! – Astesis krzyknął do Elfki i postawił stabilniej i pewniej nogi na ziemi. Na niebie pojawił się smok, który najwidoczniej patrolował okolicę z powietrza. Demon ponownie ryknął śmiechem i dwie ręce oparł na swoich biodrach a pozostałe dwie założył na klatce piersiowej. Widocznie czekał na jakąś decyzję ze strony dwójki małych, w porównaniu z nim istot.
Nie! Idź Do mojego Brata, zostaw mnie w spokoju! Miecz który Ci dałam leczy twoje dotychczasowe rany, będzie także leczył nowe, które odniesiesz! A teraz idź!!! – Krzyknęła i rzuciła się w stronę demona aby zadać mu pierwsze cięcie. Potwór wyraźnie nie był zadowolony z informacji na temat ostrzy jakimi władali jego przeciwnicy. Zmarszczył lekko brwi i poczekał, aż elfka zbliży się do niego wystarczająco blisko. Astesis stał jak wryty ale poczuł jak jego skrzydło powróciło do swojej świetności a kondycja ponownie zyskała szczyt możliwości. Zacisnął miecz w dłoni i poczuł, że staje się silniejszy i z mieczem jest potężniejszy. Kiedy już rozpostarł skrzydła i zbił się w powietrze, ostatni raz spojrzał na wałczącą z demonem. To co zobaczył na zawsze pozostało w jego pamięci i sprawiło, że nigdy już nie zostawi nikogo na pastę losu w walce. Demon wystawił łapę i przyjął cięcie na metalową obręcz, która osłaniała jego paskudną skórę. Miecz przeszedł przez nią jak przez masło i odciął rękę dla demona. Potwór jednak nie stał bezczynnie i jedną ręką pochwycił dłonie dziewczyny z mieczem i podniósł do góry przed siebie. Miecz spadł i wbił się ostrzem w ziemię tuż obok demona. Monstrum pozostałymi kończynami złapał elkę za nogi i rozchylił je na boki.
Twoje czyny zostaną wynagrodzone! – Krzyknął do niej i ogonem odchylił tkaninę zasłaniającą jego krocze. Ukazał się tam wielki członek, który miał na sobie tysiące małych kolców, które były ostrzejsze niż nie jeden miecz. Demon zaśmiał się donośnie i nabił dziewczynę na niego. Elfka wydała z siebie głuchy krzyk i jednocześnie wyzionęła ducha. Demon przez cały czas śmiał się donośnie i cieszył oczy swoim czynem. Astesis’a poruszył widok i sprawił, iż przepełniła go złości i obrzydzenie jakiego nigdy nie odczuwał. Rzucił się w stronę demona ale nie po to aby go zaatakować lecz po miecz który zgubiła elfka. Zabierając ostrze wzbił się wysoko w powietrze pierwszym cięciem obu mieczy odciął smokowi głowę i ruszył w stronę gór, które z każda chwilą były co raz bliżej. Leciał najszybciej jak umiał ale gdy odwrócił się aby sprawdzić co się dzieje na jego tyłach ujrzał tam lecącego demona i kolejnego jeźdźca na smoku. Zbliżali się do niego spokojnym tempem. Upadły zniżył lot i wleciał do lasu gdzie zniknął wrogom z oczu. Co chwila jedynie czyścił sobie drogą mieczami aby nie zaczepić o żadne drzewo. Kiedy dotarł do podnóża gór zatrzepotał skrzydłami i wzbił się ponownie w górę. Nagle ujrzał wielkie światło. To kula ognia wysłana przez smoka, który wiedział, że upadły pojawi się właśnie tam. Obrażenia jakie odniósł nie były duże dzięki mieczom, które posiadał. Szybko wrócił do zadania i wleciał na szczyt góry używając przy tym swoich wszystkich sił. Demon i smok lecieli tuż za nim i kiedy wlecieli na szczyt ujrzeli niewyobrażalnie wielką armię, na której czele stał brat elfki a obok niego Astesis, który zdołał już przekazać informację. Demon zmarszczył brwi i wykonał kilka ruchów dłońmi po czym ziemia pod armią rozstąpiła się i wszyscy wpadli do ogromnej dziury. W trakcie spadania w dół wielu wojowników straciło życie a inni odnieśli poważne rany. Jednak większość była zdolna do walki, która okazała się nieuniknioną częścią w danym momencie. Na dnie czekała już armia demona, która otoczyła wszystkich w raz z Astesis’em i Bratem elfki. Demon zaśmiał się i wydał wyraźne polecenie ataku. Zaczęła się bitwa…

* * * * * * * * * * * * *



Trzymając za rękojeść miecze, wyją go z ciała nieżyjącego już wroga. Spojrzał wrogo dookoła i ujrzał dziesiątki tysięcy martwych ciał elfów i bestii. Hektolitry krwi, która była praktycznie wszędzie. Na polu bity został jedynie demon, brat elfki i Astesis. Potwór ryknął ze złością i cisnął jednym z ciał w dwójkę sprzymierzeńców. Uniknęli ataku z łatwością i przejęli rolę od demona. Teraz to oni atakowali. Mieli plan. Zostali ostatnimi więc musieli wygrać. Elf zabiegł demona od przodu i wbił mu swój miecz w tors. Upadły zaś obleciał potwora dookoła i zaatakował jednymi mieczem jego plecy a drugim odciął głowę… Odskoczył po chwili i oddychał szybko przez usta. Spoglądał z pod mokrej grzywki na potwora i szukał wzrokiem elfa. Nie mogąc doczekać się jego odpowiedzi podszedł wolno i zatrzymał się obok demona zamurowany. Elf był przebity pionowo na w pół przez wielki miecz potwora. Obaj nie żyli. To był już koniec, wszyscy zginęli tylko nie upadły. TO przeznaczenie? Może miał przeżyć aby opowiadać o tej nierównej i brutalnej wojnie w której wszyscy zginęli… Wzbił się w powietrze i wyleciał wolno z dziury, w której trwała rzeź. Zatrzymał się na wielkim kamieniu i kiedy poczuł dodatkowy przypływ energii od miecza rzucił nim w skały, które przez wstrząs zsunęły się powodując lawinę. Zasypała ona całą dziurę na zawsze potrzebując wspomnienia i dowody dotyczące bitwy między elfem a demonem…
Po chwili przymknął oczy i wzbił się w powietrze zostawiając za sobą wspomnienia i przeżycia…

* * * * * * * * * * * * *


Pod ocenę do Reno
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Dom Cechu Wojska Empty
PisanieTemat: Re: Dom Cechu Wojska   Dom Cechu Wojska EmptyWto Kwi 14, 2009 6:38 pm

Uh, brutalnie ;d Trochę powtórzeń i takich tam - ale ogólnie jest okz.

+ 120pd
+ 200t
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Dom Cechu Wojska Empty
PisanieTemat: Re: Dom Cechu Wojska   Dom Cechu Wojska Empty

Powrót do góry Go down
 
Dom Cechu Wojska
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kraina Kayami :: Tereny pomiędzy królestwami :: Miasto kupców-
Skocz do: