Zamrugał z nieukrywanym podziwem do jej chęci poznawania świata.
-No no no, to się rozpędziłaś. Współczuję twoim nauczycielom, nie chciałbym być na ich miejscu, gdy mieli cię uczyć. –Przejechał swoim palcem po policzku w geście zastanowienia. Chciał odpowiedzieć tylko na jedno pytanie.
-Wystarczy ci tyle, że najczęściej mówią do mnie Sabin. Radzę ci zapamiętać me imię. –Pojawił się za nią. Miał twarz wtuloną w jej włosy. Otworzył powoli oczy.
-No cóż moja droga, muszę już iść. Spotkamy się jutro. I miej na sobie to.-Zniknął, lecz przed upadłą pojawiła się suknia.