Wodospad w skałach

- Domyślam się, mam nadzieję że nie czujesz się pokrzywdzona tym pytaniem. Nic do wampirów nie mam, póki one nie mają do mnie. Oczywiście, ale przed tym...
Pozwolił sobie ściągnąć płaszcz z siebie, oczywiście pod spodem miał czarną koszulę idealnie podkreślająca w tej postaci iż jest bledszy niż w tej poprzedniej. W tamtej mógł rzucać czary. Tylko tym się różniły, a ta powinna być taka codzienna.
Okrył ją, kładąc go na jej ramiona. Był jeszcze ciepły, bo ledwo co go ściągnął z siebie, a ciepło trzymał strasznie długo, bo w końcu Eto był cieplakiem. Kochał ciepło, cóż więcej rzecz.
- Wybieram, ale jeżeli tylko zechcesz, abym Ci towarzyszył
Pozwolił sobie na ten gest z wyższych warstw, lekko się ukłonił. Podszedł, niezbyt mocno obejmując i trzymając dłoń na przeciwnym biodrze.
- Idziemy?
Zagadnął, nic wyglądał jakby miał zamiar wykorzystać fakt, że jej jest zimno. Mu mogłoby dużo odpaść... ale nie o tym mówimy xd Czekał na jej gest i wolę. Chociaż jak pytała... hmm.

-Nie czuję. Słyszałam już dużo głupsze, gorsze i bardziej obraźliwe pytania, więc...-wzruszyła ramionami. Wargi same ułożyły się w uśmiech. Ludzie czasami nie umieli pochamować ciekawości, zwłaszcza w intymnych momentach. Zazwyczaj obdarzała ich wtedy obojętnym spojrzeniem i nie odpowiadała, zwłaszcza gdy jeden się jej spytał czy lubi uprawiać seks jako nietoterz. Litości...
Podziękowała skinieniem głowy za płaszcz i opatuliła się nim. Swój własny gdzieś zagubiła. A, wiem, okryła nim Vallortha wtedy, na górze. Swoją drogą warto by było znaleźć chłopaka i odzyskać swoją własność
-Można uznać, że Twoje towarzystwo jest mi miłe.-nie zaprotestowała gdy ją objął, choć zdziwiła się. Czemu tak zrobił?
-Idziemy...-już dość dzisiaj nawykorzystywał jej słabości. A tak od razu cieplej, miło. Ruszyła wraz z nim uczepionym jej biodra do miasta, ogrzać się w przybytku Kuroi.

[zt x 2]

Przyszedł nad wodospad. Tak właściwie to nieco zbłądził i przypadkiem odkrył to malownicze miejsce. Podszedł do wody i się nieco napił. A potem położył w trawie przypatrując się spadającej wodzie. Był już trochę znużony wędrowaniem.

Przelatywała w pobliżu. Jednak już dosyć długo nie robiła sobie przerwy i był najwyższy czas by odpocząć. W postaci nietoperza zleciała w dół, by w końcu wylądować na jakiejś skałce. Dostrzegła jakiegoś młodzieńca. Zwierzęce żółte oczy zamrugały obserwując go z ciekawością.

-Hmmm? - usłyszał jakiś ruch. Chwilę się rozglądał, aż ujrzał nietoperka. Chwilę przyglądał mu się z namysłem, w sumie chyba tu nie powinien być. A może jednak mają gdzieś siedlisko. Wzruszył ramionami, ale patrzył na zwierzaka dalej.

Nietoperz jakby "przeciągnął" się leniwie i wydał jakiś dźwięk określający ziewnięcie. Po chwili w miejscu zwierzątka znajdowała się wysoka kobieca postać.
Założyła nogę na nogę poprawiając skórzane rękawiczki na dłoniach, a jej nozdrza zafalowały podczas wdychania zapachu z otoczenia.

-Chyba podświadomie czegoś takiego się spodziewałem- wzdycham. Ot zagadka się wyjaśniła nie nietoperz tylko wampirka. Naoś dalej sobie spokojnie leży w trawie. Ma etap leniwca, nie chce mu się ruszać.

- Czego dokładniej?- zapytała swobodnie.
Lekko kręciła głową, by kręgi, które wcześniej strzeliły, wskoczyły z powrotem na swoje miejsce. Potem się znowu przeciągnęła i spojrzała w ciemne niebo.

//z/w pod prycznic mnie gonią >.<

//Spoko
-Tego że nie mogłaś być zwyczajnym nietoperzem- lekko się skrzywił w momencie jak jej kosci zaczęły strzelać.
-To przez te transformacje tak?

- Tak... powiedzmy.
Zeszła ze skały. Była dosyc chłodna, a w szytkiemu co sprawiało, że było jej zimniej, mówiła: nie. Rozwaliła się na trawie obok obcego i znowu silniej wciągnęła powietrze w płuca. Mmm... demonia krew... bezwiednie przejechała językiem po ustach.

-Czyli już wiem, że jesteś wampirką, ale dalej dla mnie zagadką jest jak się nazywasz...- chwilowo nie patrzył na nieznajomą. Wrócił do przypatrywaniu się spadającej wody. Ręce podłożył pod głowę.

Uśmiechnęła się pod nosem. Ah, a gdzie te maniery...
- Skoro chcesz znać moje imię, najpierw należałoby się samemu przedstawić.
Skubnęła źdźbło trawy i wsunęła je pomiędzy wargi.
- Jestem Alexiel- odpowiedziała.

-Nazywam się Naoki. Przedstawianie jako pierwszy mi się już nieco znudziło.- mruknięcie. Tak mimo wszystko wiedział co to dobre wychowanie jednak czasem nie chciało mu się do niego stosować.

- Zauważyłam... strasznie znudzona z ciebie istota.
Przewróciła się na bok i zakryła usta zwiewając oscentatycjnie.
- Z resztą nie dziwię ci się. Nudno tutaj, nic się nie dzieje, nie ma co robić...- westchnęła.

-Ano nie ma. Poza tym znudzony bywam od czasu do czasu, teraz akurat mam ochotę się po lenić- zerkam na dziewczynę. Jakoś tak sama z siebie przyciągała jego spojrzenie

- Proponuję jakieś zajęcie.
Zamyśliła się i językiem szturchała źdźbło w ustach tak, że kołysało się wesoło na boki. Jedną ręką podparła głowę, a druga spoczywała luźno na jej biodrze. Przypatrywała się z ciekawością Naokiemu rozważając myśl, czy jest glodna, czy nie.

-Jakieś to nic konkretnego... jak bedziesz miała bardziej rozbudowaną propozycję to chętnie jej wysłucham- mruknięcie. A Naoś spokojnie przypatrywał się jej. Nawet nie myślał o tym że wampirzyca mogłaby być głodna.

- Popijawa w barze?
Wzruszyła ramionami. To było najbardziej oczywiste i najwygodniejsze wyjście. No i... każdy chyba lubił sobie popić prawda?
Wsunęła dłoń pod swój czerwony płaszcz by po chwili wyciągnąć z wewnętrznej kieszeni malutką buteleczkę z krwistą cieczą.

-Możnaby, ale dziś nie mam nastroju jakoś... chyba wolę leżeć i nic nie robić- lekki ziew. Przyglądam się z zaciekawieniem poczynaniom wampirzycy. Mój wzrok zatrzymał się na buteleczce. Nao jakoś domyślał się co tez tam może się znajdować.

- Ehh.... to raczej nic ci nie wymyślę.
Prychnęła i otworzyła butelkę. W jej nozdrza od razu buchnął zapach krwi. Lekko się skrzywiła. NIe była to taka jaką lubiła... zwierzęca i z butelku, uh... to tak po nie wampirzemu.
Odruchowo spojrzała na jego szyję.

-No cóż trudno, ale obiecuję że jak najdzie mnie ochota na popijawę to dam Ci znać.- zauważył jej spojrzenie na swoją szyję, ale zbytnio się nie przejął. Popatrzeć sobie może, będzie się martwić jak się na niego z kłami rzuci a tak nie ma po co.

- Mhm. Byłoby miło. Upić się z kimś do nieprzytomności...
Zamyśliła się wspominając, kiedy ostatnio sobie coś mocniejszego wypiła.
Szybko opróżniła zawartość buteleczki schowała ją z powrotem pod płaszcz.
- To co robimy? Lenimy się?

-Albo, chodźmy... może mnie ochota najdzie w międzyczasie.- Nagle zmienił decyzję. Bo tak. Sam nie bardzo wiedział czemu

- Ah! Jednak? Wiesz... nie musimy się ruszać z miejsca, jeśli chcesz się napić.
Uśmiechnęła się cwanie. Dobrze było mieć co nieco przy sobie. No i ceny w barze lekko ją przerażały...

-Hmmm, czyżbyś miała zapasik na czarną godzinę? Zaczyna mi się podobać. - Tak nie musieć się ruszać i móc się napić. Perfekcyjnie.