Jezioro w górach

Również odszedł, chwilę po Rin.

Blondyn o alabastrowej cerze wynurzył się na skraj lasu i nie zwalniając kroku szedł w bliżej nieokreślonym kierunku, z dłońmi w kieszeni. Napotykając na swej drodze głaz wskoczył na niego jednym susem i rozejrzał się po otoczeniu. Wyjął jedną dłoń z kieszeni i przytrzymał sobie kosmyki włosów, które irytowały wampira już od dłuższego czasu.

Znał tę krainę tak dobrze, lecz wystarczyła dłuższa podróż, a wszystko uległo diametralnej zmianie. Westchnął zrezygnowany.
- Rany, rany.. - mruknął, zaś na jego usta wpełzł grymas. Wampir zmierzwił sobie włosy, po czym wyciągnął z kieszeni coś z czym nie rozstawał się już od czasu podróży. Zapalił końcówkę papierosa i odetchnął głęboko.

Pojawiła się na gałęzi drzewa. W dłoni trzymała kieliszek wypełniony pomarańczową cieczą. Nogi miała luźno spuszczone w dół, a jedną dłonią przytrzymywała się pnia.

Do jego uszu w mgnieniu oka dobiegły jakieś niepokojące szmery. No cóż.. był wampirem - istotą prowadzącą z reguły nocny tryb życia. Wyjął papierosa z ust i obrócił głowę ku istocie, która to bezpardonowo zakłóciła jego spokój.
Zielona, dziewczyna.. hm. Jej nie znał.

Spojrzała w dół na wampira. Tak, jego pamiętała, w końcu miała nader dobrą pamięć. Ah, stare czasy, gdy tak lubował jej sakiewkę... Nie to, co dzisiejsze czasy.
Rin była ciekawa, czy Alucard, tak jak pozostali cierpi na utratę pamięci.
- Witam- powiedziała śpiewnym głosem i upiła likieru ze swojego kieliszka.

Jego powieki zwęziły się znacząco. Już gdzieś słyszał ten głos, cóż.. można by rzec, iż należał do charakterystycznych typów. Tshh.. żeby nie pamiętać tak wartościowej dla złodzieja osóbki.
W duchu skarcił się za to, lecz nie dał tego po sobie poznać.
- Witaj, witaj.. , Rin. - rzekł i po raz kolejny zaczerpnął 'tytoniowego dymu'.

Przechyliła głowę uśmiechając się do niego.
- Jak ci się żyje Alucardzie? Dawnośmy się nie widzieli... od czasu balu dwóch królestw?- ah te wspomnienia.
Wszystkie wartościowe chwile pamiętała, jakby były wczoraj, a jednocześnie wydawało się jej, że wydarzyły się one dziesiątki lat temu.

- Bez większych zmian. Zlecenia sypały się drzwiami i oknami.., nawinęło się kilka podróży. Ot i wróciłem, ale jak widać wpadłem jak śliwka w kompot.. - zawahał się na moment, w duszy zastanawiając się, czemu jej to wszystko opowiada. No nic, widać stał się nazbyt ostrożny.
- A tobie.?.. - rzekł zatapiając wzrok w niebie. Było inne niż dotychczas. Puste.? Tak, to dobre określenie.

Skinęła głową, słuchając jego wypowiedzi.
- To dobre wieści, przynajmniej ta pierwsza część.
Zamrugała kilka razy słysząc jego pytanie.
- Szczerze? Beznadzieja- uśmiechnęła się- nie wiem, co się stało z tym światem, ale jedno jest pewne. Mam najbardziej parszywą robotę w tym mieście.

- Mianowicie.. - rzekł udając zainteresowanie i dokończył swoją ulubioną czynność. Tak, palenie to straszny nałóg, który prowadzi do śmierci, lecz nieśmiertelnemu to nie przeszkadzało.

- Sprzedawanie ciała- uśmiechnęła się- i przestań udawać. Jeśli cię coś nie interesuje to o to nie pytaj. Widać po twoich oczach, że masz to gdzieś.
Dopiła likier, a kieliszek zniknął. Sama zeskoczyła z drzewa i oparła się plecami o jego pień splatając ręce pod biustem.

- Wybacz. - rzekł, rozmywając się w czarnych smugach, z których wynurzyła się chmara kruków. Ptaszyska rozleciały się we wszystkich możliwych kierunkach, ot i tyle go było widać.

Westchnęła cicho. Umiała sobie znaleźć rozmówcę... po chwili i jej nie było.

Gdzieś w oddali głos pięknej muzyki, który rozległ się w całych górach, przynosząc ulgę uszom wszystkich obecnych.
Rozejrzał się spokojnie szukając skały, na której by mógł wygodnie się rozsiąść i znów zacząć grać anielską muzykę. Lekko westchnął, spojrzał w niebo... rozmarzył się i wydobył z siebie głos - czymże byłaby muzyka bez tego piękna natury?