Brzeg Jeziora

Kiwnęła głową na powitanie. W konću cos powiedział, to już jakiś postęp.
-Tak tak, a złapałeś mnie za ramię i pokazałeś swoje ząbki tylko przypadkiem-Powiedziała nieco ironicznym głosikiem, po czym machnęła niedbale dłonią na znak tego, że jest jej to bez różnicy.
-Jesteś wampirem, prawda? Jakiś nowy? Nie przypominam sobie abym cię widziała.

-Owszem jestem, ale nowy ? Nie sądzę. Dla mnie ty jesteś nowa. Większość życia spędzałem w lochach i na treningu. Miałem Spie**** życie... wybacz za moje słowa, ale tak już jest...

*Oblizał zęby...*

-Muszę krwi...

*Warknął i uspokoił się zaciskając pięści*

-Nie jestem nowa. Ale faktycznie mogłeś mnie nie zauważyć gdyż dawno mnie tu nie było.
Spojrzała na jego zaciśnięte dłonie. Widocznie jego głód był już wystarczająco silny i ledwie dawał z nim sobie radę.
-Moje krwi nie dostaniesz-powiedziała poważnym i zdecydowanym głosem. Nie miała zamiaru zostać jego kolacją. Jeśli tylko się na nią rzuci, będzie musiała bronić się.

-Nie chcę twojej krwi...Nie potrafię tak poprostu kogoś ugryźć...

*Złamał sobie palec w lewej ręce by ból przezwyciężył głód*

-Jestem Tyrael, chcę byś to wiedziała jakbym stracił nad sobą kontrolę...

-Jeśli stracisz kontrolę twoje imię nie będzie już ważne. Bo jeśli stracisz kontrolę w moim towarzystwie nie zawaham się, aby cię zabić.Pamiętaj, albo wytrzymasz, chociaż nie mam pojęcia jak to zrobisz lub zginiesz z mojej reki. - Jej słowa brzmiały jak przysięga zemsty. Jednak Elys miała na celu jedynie zmotywowanie chłopka, co nie znaczy, że słowa były kłamstwem.

*Słowa na niego wpłynęły motywująco...powstrzymywał się z każdą sekundą...z każdym oddechem i chwilą*

-Lecz jak brzmi twoje imię. Osoby, która by mnie zabiła. Oczywiście kiedyś to będziesz musiała zrobić, jak zaatakuje kogoś z Elfów...z powodu głodu...żywię się tylko krwią zwierząt, jeszcze nigdy człowieka...

*Uderzył ręką w ziemie*

Przymknęła na chwilę oczy.
-Jestem Elys. I masz rację, jeśli tkniesz kogoś z moich wytropię cię i zabiję.
Przeczesała dłonią swoje włosy po same końce.
-Wybór należy do ciebie-zerknęła na niego swoim niby spokojnym wzrokiem.

*Czuł że głód ponownie narasta...w niewyobrażalnym tempie, spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem, patrzył jej w oczy, groza w jego ciele narastała, przymknął oczy, rozchylił usta by można było zobaczyć zęby...otworzył oczy które już błyszczały na złoto u rzucił się na nią, do jej szyi by ugryźć*

Upadła na plecy, nad nią wisiał wampir chcący dobrać się do jej szyi, no pięknie. Sytuacja niczym z horroru, tylko, że Elys nie jest biedną niezdarną uczennicą. Ona nosi z sobą broń. W jednej chwili w jej dłoni pojawił się sztylet, który przyłożyła do szyi wampira. Nie miała wystarczającej swobody ruchu, aby mogła go zabić. Musiała mocno pchać sztylet. Skóra wampira tak od razu nie ustąpiła. Dopiero po chwili skóra została nieco przecięta a na klatkę piersiową dziewczyny i brzuch pociekła jego krew. Jedna cienka strużka krwi pociekła po ostrzu natrafiając na dłonie Elys, mocząc je swoim kolorem. Wampir nie ustąpił, bo w koncu to wampir podczas głodu.

*Złapał ją za nadgarstek, polizał ostrze by zlizać swoją krew, językiem dotknął jej skóry na dłoni...polizał swoją krew i zlizał całą....spojrzał w jej oczy, zacisnął mocniej nadgarstek by poluzowała uścisk sztyletu...usunął go siłą spod swojej szyi i pocałował ją namiętnie, rozchylając delikatnie usta*

W pierwszej chwili miała go odepchnąć, lecz ten złapał ją za nadgarstek. Nie była tak silnie fizyczna jak on. Nie mogła go także z siebie zrzucić. Nawet nie zauważała, kiedy wytrącił jej sztylet z dłoni, gdyż była zajęta kręceniem się i opieraniem na wszystkie możliwe w tej sytuacji sposoby. Myślała, że zaraz zostanie jego kolacją, gdy no właśnie, gdy on ją pocałował. Kto nie był by zdziwiony takim obrotem spraw, a swoją droga,wampiry dobrze całują. To też pozwoliła sobie na chwilę "nieuwagi i zapomnienia".

*Puścił jej dłoń, gdy zauważył że nie opiera się przy pocałunku, możliwe że to był podstęp, ale jednak najmilsza chwila jego nędznego życia. Objął dziewczynę i wtopił się w jej usta, by te pocałunek sprawiał przyjemność zarówno jej jak i jemu*

Przysunęła się do niego, tak by było jej wygodniej. Jednak w końcu przypomniało się jej kim on jest i natychmiast go odepchnęła, jak gdyby on dopiero teraz ją pocałował.
-To niby tak jesz kolację?- prychnęła poprawiając ubranie.

-Szczerze. To była najmilsza i najpyszniejsza kolacja jaką jadłem.

*Uśmiechnął się i oczka ponownie błysły, oblizał usta i zęby*

-Spotkamy się jeszcze kiedyś ?

*Zapytał z szarmanckim i pociągającym uśmiechem*

Spojrzała na niego swoim niby obrażonym spojrzeniem:
-To zaproszenie na obiad, w którym będę głównym daniem?- Zaśmiała się wstając.
-Może-Powiedziała i jednocześnie znikła. Musiała coś jeszcze załatwić.

-Oczywiście że głównym...

*Zaśmiał się i odszedł*

Przyszedł zataczając się... Powieki do połowy przymrużone. Dużej filozofii nie trzeba, gdyż nawet największy prostak za uwarzy że to niepełnoletnie, małe, niewinne stworzonko jest naprane xD

Pojawił się obok Du patrząc na Niego, tak jakoś dziwnie

-Króliczek!
Zaczął targać Sai'a za policzek. Po chwili się potknął nawet nie wiadomo o co i poleciał na niego.

Chwycił Du i postawił do pionu - Co piłeś - Mruknął pytając, nie był to zrzędliwy ton, raczej ciekawski

>tamten avek był lepszy :< <

-Wino... Cztery butelki... Króliczku
Nogi się dosłownie pod nim rozjeżdżały. Chłopak nie umiał ustać w miejscu.

<bawie sie w photoshopie ^^ Niedługo bedzie nowy xD>

>Grafik się zgłasza x> <

Pogłaskał Go po głowie, czochrając mu włosy - Chcesz tu zostać w takim stanie?

-A gdzie jestem?
Rozejrzał się dziwnym wzrokiem, jak by światło go oślepiło.
-Chcee mi siee spaać...

-W moim wymiarze ii ooo - Obrócił się za siebie - Moje pokojówki już tu lecą - Uśmiechnął się złośliwie

-Ale ja chce z tobą...
Chwycił go za ramię przytulając się do jego ręki.