Długo wędrowała w poszukiwaniu nowego domu. Przemierzyła całe miasto Delaris, jednak nie było tam dla niej miejsca. Tak dotarła do miasta Terrbs. Na sam widok miasta się uśmiechnęła. Wiedziała, że tu znajdzie dom.
Tak też się stało. W centrum miasta niedaleko placu głównego położonego w samym sercu miasta znalazła mały dwupoziomowy domek wciśnięty między kamienice. Wyglądał na niezamieszkały. Z zewnątrz zbudowany był z czerwonej cegły, kunsztownie obkutej z różne wzory. Było tam też kilka okien z żółtymi obramowaniami. Ivy zastanawiała się, jak to możliwe że szyby są całe...
Postanowiła sprawdzić jak dom wygląda od środka. Weszła i zaniemówiła. To było chyba jedno z najlepiej zachowanych miejsc w nowej Krainie. Wnętrze parteru podzielone było kilkoma ściankami działowymi pozostawiając na środku otwartą przestrzeń - salonik. Ściany było w kolorze bordowym, natomiast podłoga z dębowych desek przyjemnie pomrukiwała pod stopami.
Ivy dostrzegła małe migotliwe światełko w kolorze miedzi pod bawełnianą bluzą, którą miała na sobie. Okazało się że to medalion. Nie orle szpony, lecz inny, która musiała mieć wcześniej na sobie. Był to kamień w kolorze miedzi i bursztynu okolony cienkim paskiem metalu, dzieki czemu można go było zawiesić na szyi jak talizman. Ivy dojrzała wygrawerowany na oku amuletu rysunek drzewa - Dębu. A przecież podłoga była dębowa. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, schowała amulet pod bluzę i rozejrzała się dokładniej po domu.
Niższy poziom tworzyły trzy pomieszczenia, podzielone między sobą ścianami działowymi. Były to: Salon w centralnym miejscu, po prawej miejsce wyglądające na gabinet do pracy, a po prawej miejsce na biblioteczkę, wypełnione regałami (jak się okazało również z dębowych desek, oheblowanych i wypolerowanych).
Wyższy poziom, na który prowadziły drewniane schody w kształcie półkola, ukryte na poszarpaną lekko zasłoną. Był to jeden wielki pokój z dwoma wielkimi oknami podzielonymi na małe kwadraciki. Na samym środku leżał duży puchowy biały dywan, pod ścianami stało kilka regałów, było też łóżko sporych rozmiarów z pełną pościelą przykryte moskitierą. "Tak jakby na mnie czekało" pomyślała dziewczyna. Byłą tu też wydzielona przestrzeń na kuchnię i łazienkę. Łazienkę tworzyła staromodna wanna w kształcie łzy stojąca na podpórkach w kształcie lwich łap. Sama wanna była w kolorze kości słoniowej, a łapy miały kolor startego brązu; była ona (wanna) oddzielona od postronnych oczu małymi drzewkami palmowymi o szerokich liściach posadzonych w stylizowanych na małe beczuszki donicach. Ivy wiedziała, ze pewnie będzie je musiała podlać, bo miała wrażenie że mimo wszystko nikogo tu od dłuższego czasu nie było. Była tu też umywalka i sedes, obie rzeczy dopasowane stylistycznie to wanny.
Dom wyglądał na połączenie domu ze sklepem, tak więc położyła swój dobytek przy łożu po prawej stronie części mieszkalnej i zeszła na dół. To miejsce przypomniało jej czym się zajmowała przez Wielką Zmianą. Magia. Tak, zamieszka tutaj i będzie prowadziła ten sklep. Zdążyła się rozeznać że sporo osób pracuje w ochronie lecz nie ma nic wspólnego z magią. A ona była w tym dobra. Podświadomie o tym pamiętała. Wystarczyło trochę poćwiczyć...
Uśmiechnęła się i usiadła w fotelu obitym kaszmirem. Fotel był duży, więc mogła na nim siedzieć nawet ze skrzyżowanymi nogami. Była szczęśliwa że tu jest i że w końcu znalazła dom.
Taki był dom Ivy położony w centrum miasta, wciśnięty między kamienice...
